Wszystko wydarzyło się w październiku 2007 roku. To wtedy emeryt miał grozić pracownicom urzędu wysadzeniem budynku. "Mówiłem tylko, że trzeba ich rozsadzić i przewietrzyć" - zarzekał się w sądzie 66-letni pan Jan.

"Powiedział, że jak nie dostanie pieniędzy ze świadczenia przedemerytalnego, to nas wszystkich wysadzi. Dodał, że ma piwnicę pełną materiałów wybuchowych" - zeznawała z kolei Ewa Garus, zastępca kierownika inspektoratu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Kędzierzynie-Koźlu.

Reklama

Dziś zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd dał wiarę zeznaniom pracownic urzędu i obciążył pana Jana kosztami procesu oraz zobowiązał go do wpłacenia 300 zł na hospicjum.