Parafianie, mimo, że ksiądz przez 18 lat zdążył ich przyzwyczaić do braku dyplomacji, byli w szoku słuchając ostatniego kazania. Proboszcz z Dretynia pożegnał się z mieszkańcami w swoim stylu, jednak tym razem niektórzy parafianie poczuli się dotknięci na tyle, by opuścić kościół. "Słuchałam i aż mnie zatkało. Nasz proboszcz znany jest z braku dyplomacji, ale żeby takie rzeczy opowiadać w czasie kazania. Poczułam się urażona i wyszłam" - mówi "Głosowi Pomorza" oburzona mieszkanka Dretynia.

Reklama

Proboszcz Maliczewski po 18 latach posługi w Dretyniu przenosi się do Turowa koło Szczecinka. Ksiądz postanowił pożegnać się z parafianami podczas niedzielnej mszy. "Przygotowałem dla was elaborat. To moje pożegnanie z wami" - oświadczył ksiądz na niedzielnej mszy.

W swym "elaboracie" obraził prawie wszystkich mieszkańców Dretynia. "Narzekał na wszystko i na wszystkich. Miał pretensje, że ludzie mało dawali na tacę. Stwierdził, że podobnymi nominałami, czyli niskimi, podcierano się w toalecie w czasie budowy plebani" - opowiada "Głosowi Pomorza" jedna z parafianek.

Wielu ludzi zostało wymienionych z imienia i nazwiska. na koniec proboszcz Maliczewski powiedział parafianom, że w ogóle nie czuł się z nimi związany przez te lata. "Nie zapraszajcie mnie na wesela czy pogrzeby, bo i tak nie przyjadę. Może co najwyżej do dwóch, trzech osób" - grzmiał z ambony Maliczewski.

Przez takich księży jak Maliczewski ludzie odwracają się od kościoła - pisze "Głos Pomorza". Zdaniem dziennika taki ksiądz nie przekazuje wiernym żadnych wartości - nie jest człowiekiem dialogu, współpracy i miłości. Zdaniem parafian, z niedzielnej wypowiedzi księdza ziało nienawiścią i agresją.

Ksiądz pozostanie w Dretyniu jeszcze tylko miesiąc. Później parafianie będą mogli odetchnąć z ulgą - gorszy proboszcz już na pewno im się nie trafi.