Do Aresztu Śledczego w Sosnowcu zgłosił się Andrzej Bilewicz, a do aresztu w Katowicach - Henryk Huber. Reszta zapadła się pod ziemię, choć teoretycznie ma czas jeszcze do jutra. Jeśli nie stawią się w więzieniu, napytają sobie jeszcze większych kłopotów, bo sąd wyda nakaz ich doprowadzenia.

Reklama

>>>Jeden z zomowców znaleziony martwy

Skazani nie mają żadnej taryfy ulgowej. Do odbycia kary mają zgłosić się także ci, którzy domagają się odroczenia jej wykonania. Do katowickiego sądu wpłynęło sześć takich wniosków.

W sumie za pacyfikację śląskich kopalni sąd skazał 14 byłych zomowców na kary od 3,5 do 6 lat więzienia. Dwunastu miało się zgłosić w zakładach karnych wczoraj. Trzynasty z nich został wezwany na 22 września. Czternasty - były dowódca plutonu specjalnego ZOMO Romuald Cieślak, który dostał najwyższą karę - jest za kratami od maja ubiegłego roku. Wtedy katowicki sąd okręgowy nakazał jego aresztowanie.

Reklama

>>>Przeczytaj więcej o wyroku ws. pacyfikacji kopalni "Wujek"

Wiadomo, że jednego ze skazanych zomowców - Edwarda Ratajczyka - kara już nie spotka. Wczoraj jego ciało znaleziono w mieszkaniu w Sosnowcu. Według śledczych, sekcja zwłok wykazało, że nie został zamordowany. Nadal nie ma jednak pewności, czy nie popełnił samobójstwa. To mają wykazać następne badania.

W czasie odblokowywania kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 roku od kul zginęło dziewięciu górników, 21 innych doznało ran postrzałowych. Dzień wcześniej, w czasie pacyfikacji "Manifestu Lipcowego", postrzelonych zostało czterech górników.

Czerwcowy wyrok w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń na początku stanu wojennego to pierwsze prawomocne orzeczenie w 15-letniej historii rozpatrywania tej sprawy przez katowickie sądy.