Zbigniew Boniek: "Dowiedziałem się rano i nie byłem zaskoczony. Rozmawialiśmy ledwie osiem dni temu i ciągle mam w głowie ostatnią z nim rozmowę. Poszedłem do szpitala i widziałem, że ten ogień powoli w trenerze gaśnie. Spojrzał na mnie i zapytał: Zbyszek co tu robisz? i dodał: Jaki ja jestem słaby. Nie mógł się pogodzić, że traci siły. Powiedział jeszcze: Zbyszek, to już chyba koniec. Starałem się go przekonywać, że z tego wyjdzie. Ale on zapierał się, że to już ostatnie chwile. Zażartowałem, że jeśli Bóg zabierze go do siebie, aby stworzył jakąś wielką reprezentację, to żeby mnie tak od razu nie powoływali do tej drużyny. Górski to był niezwykły człowiek".

Michał Listkiewicz: "Od pewnego czasu można się było spodziewać, że śmierć Pana Kazimierza jest nieunikniona. Mimo to jest dla nas szokiem, że go już nie ma. Będzie go nam brakować przede wszystkim jako człowieka. Przecież zawsze można było pójść do niego do domu, porozmawiać, poradzić się, podzielić się swoimi kłopotami. Miał dla nas zawsze dobre słowo. Jego dobroci nie da się zapomnieć.Nikogo nie trzeba przekonywać jak wiele uczynił Kazimierz Górski dla polskiej piłki. I mimo iż już go nie ma - może jeszcze wiele dobrego uczynić. Chociażby poprzez to, że wszyscy będziemy pamiętać o jego dobroci, że będziemy się starali wcielać w nasze futbolowe życie jego ideały".

Jan Tomaszewski: "Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, ale straciliśmy papieża polskiej piłki. Potrafił zrobić światowej klasy zespół. Przed nami i po nas byli wielcy piłkarze, ale nie trafili na takiego człowieka jak Kazimierz Górski. Ja nie przyjmuję do siebie tej wiadomości. Myślałem, że wygra z chorobą, ale nawet najwięksi trenerzy czasem przegrywają. Ale pamięć o nim nigdy nie zginie. Był dla mnie był jak drugi ojciec".


Grzegorz Lato: "Wraz ze śmiercią Kazimierza Górskiego polska piłka traci bardzo wiele. Najlepsze lata mojej kariery są związane właśnie z nim. Bardzo dużo mu zawdzięczam. Jest mi strasznie smutno, ale na każdego przecież przychodzi czas. Tylko miałem nadzieję, że Kazimierz Górski dożyje tegorocznych mistrzostw świata. Zaczynają się przecież wkrótce. Nie udało się".

Stefan Majewski: "On żył życiem swoich piłkarzy. Naszym życiem. Gdy spotkaliśmy się po latach, to zapytał, jak się czuje moja rodzina i wszystkich potrafił wymienić po imieniu. Traktował nas jak ojciec. Każdego starał się wysłuchać bez względu na wiek i staż. Starał się wejść w położenie piłkarza, zrozumieć go i zmobilizować. Niczego nie potrafił odmówić. W ostatnim czasie mimo choroby często jeździł po całej Polsce. Leszek Ćmikewicz, patrząc na schorowanego Górskiego, zapytał, czy ma tyle siły, aby tak jeździć. A on odparł: Ależ ja jeżdżę tylko trzy razy w tygodniu".

Gerard Cieślik: "Potrafił zbudować wspaniały zespół. Udało mu się to, ponieważ miał indywidualne podejście do każdego ze swych graczy. Wiedział o nich wszystko. Umiał rozmawiać, mobilizować, nie obrażał graczy, kiedy coś im nie wychodziło. Wychował wielu doskonałych piłkarzy, a oni wierzyli swojemu trenerowi. Byłem i jestem pod wrażeniem jego pracy. Pamiętajmy przy tym, że w latach 70. nie płacono przecież zawodnikom wielkich pieniędzy".
Włodzimierz Lubański: "O jego wielkości decydowało m.in. to, że posiadał umiejętność dopasowania ludzi do zespołu. Miał tak niezachwiany autorytet, że nawet w ostatnich latach włączał się w rozwiązywanie problemów polskiej piłki. Swoim spokojem łagodził spory."

Andrzej Szarmach: "Nie bał się ryzyka. W trudnych momentach nie bał się postawić na młodych zawodników - Mirka Bulzackiego, Władka Żmudę czy mnie. My byliśmy w niego wpatrzeni, chcieliśmy się odwdzięczyć za zaufanie i robiliśmy wszystko, by go nie zawieść. On po prostu ufał i wierzył we wszystkich piłkarzy na których stawiał. A że rzadko się mylił, stąd nasza reprezentacja często wygrywała".

Adam Musiał: "Człowieka, trenera takiego jak on można wspominać tylko w superlatywach. Prowadził mnie od młodzieżówki po pierwszą reprezentację. Dla wszystkich chłopaków był bardzo opiekuńczy, ale ja to szczególnie odczuwałem, gdyż jestem półsierotą. Trener Górski był dla mnie jak ojciec, którego nie miałem".

Lesław Ćmikiewicz: "On bardzo długo walczył z chorobą, a pod koniec życia bardzo się męczył. Nie zasłużył sobie, aby tak cierpieć. Jego odejście to ogromna strata dla wszystkich. Kazimierz Górski był człowiekiem otwartym, nikomu nie odmawiał, miał piękne serce i piękną duszę. Rozumiał piłkę nożną jak nikt inny, wiedział, że aby ona się rozwijała, to trzeba inwestować w młodzież".

Antoni Szymanowski: "Pomału przygotowaliśmy się do tego, że to nastąpi. Wiadomość taka nasuwa pewne refleksje, wspomnienia. Nie ukrywam, że mam bardzo wiele wspomnień związanych z trenerem Górskim. Wszystkie moje sukcesy, najpiękniejsze dni w roli piłkarza były z nim związane. Był moim trenerem od początku reprezentacyjnej kariery i byłem z nim aż do igrzysk olimpijskich w Montrealu, po których postanowił zrezygnować z funkcji trenera".

Kazmierz Górski był oczywiście także autorytetem dla wszystkich ludzi związanych z piłką nożną.

Stefan Szczepłek, dziennikarz i przyjaciel Kazimierza Górskiego: "Miał absolutnie wspaniały kontakt ludźmi. Ujął mnie od samego początku. Byłem młodym dziennikarzem, a on potraktował mnie jakbym miał wielkie doświadczenie. Górski miał otwarte serce i był po prostu zwykłym człowiekiem. Każdemu, jak tylko mógł, starał się pomagać. Nigdy nie podjął żadnej decyzji pod presją kogokolwiek. Walczył z tą chorobą od lat. A nie pokonała go, bo bardzo chciał żyć. Obawialiśmy się o niego rok temu, gdy odeszła jego ukochana żona. Poradził sobie. Teraz odwiedziłem go 30 kwietnia w szpitalu i myślałem, że to koniec, a on walczył z rakiem jeszcze trzy tygodnie".

Antoni Piechniczek: "Myślałem, że pan Kazimierz będzie jeszcze raz mógł obejrzeć naszą drużynę grającą z finałach MŚ. Niestety, stało się inaczej. Każdy, kto był blisko z panem Kazimierzem, widział, że ucieka z niego życie i że najgorszego można się było spodziewać. Jednak sądziłem, że dane mu będzie jeszcze raz emocjonować się grą Polaków na Mundialu. Że będzie mógł dopingować zespół Pawła Janasa. Z drugiej strony być może ta sytuacja wywoła jakieś refleksje w ekipie Janasa. Refleksje na temat celowości życia i umiejętności wykorzystania życiowych szans".

Andrzej Strejlau: "Miał niebywałą charyzmę. Wiedza - tak, inteligencja - tak, ale najważniejsze było traktowanie zawodników. Oni go kochali. Potrafił ich natchnąć, zarazić optymizmem, wierzyli mu bezgranicznie i tak samo go słuchali. Pan Kazimierz potrafił być surowy, potrafił skarcić. Ale jak powiedział swoje, sprawa była już zakończona. To też zawodnicy bardzo cenili. Jego wielkość polegała na tym, że on wszystkich traktował tak samo".

Jacek Krzynówek: "Choć nie pamiętam osobiście sukcesów Orłów Górskiego, to słyszałem o nich od zawsze. Wiem, że reprezentacja czuła jego wsparcie. Gdy w Polsce były rozgrywane ważne mecze, to Kazimierz Górski zasiadał na trybunach i było czuć obecność tej wielkiej osobistości".

Jerzy Engel: "Lubiliśmy wspólnie usiąść i podyskutować na tematy piłkarskie przy lampce koniaczku. Wspólnie też wielokrotnie jeździliśmy na spotkania z kibicami, szczególnie przed i po mistrzostwach świata w 2002 roku. Wszędzie sale pękały w szwach. Tak jak teraz kibice nie potrafią wymienić całej jedenastki z jego czasów, tak jego znali wszyscy. Charyzma i sposób bycia Kazimierza Górskiego przetrwały pewną epokę, dwa pokolenia kibiców".































Reklama