Z sondażu dla dziennika.pl wynika, że aż 80 procent Polaków chce wprowadzenia godziny policyjnej dla nieletnich. Pan popiera ten pomysł, a nawet zapowiada kolejne zmiany prawa. Jakie?

Minister Zbigniew Ziobro: Ludzie nie czują się bezpiecznie. Szczególnie mieszkańcy wielkomiejskich blokowisk, na których królują tzw. blokersi. To trzeba zmienić. Nie może być tak, że uczciwi ludzie czują się zdominowani przez młodocianych chuliganów. Jednym ze sposobów na przywrócenie bezpieczeństwa jest wprowadzenie właśnie ciszy nocnej. Ale nie tylko. Zaprowadzenie porządku ułatwią także przygotowane w Ministerstwie Sprawiedliwości zmiany w kodeksie wykroczeń. Ich wejście w życie spowoduje między innymi, że ten, kto będzie hałasował w nocy mimo wielokrotnych upomnień policji, może stracić urządzenie, które mu do tego posłużyło, na przykład sprzęt grający. Podwyższymy także kary grzywien, żeby sąd mógł go ukarać kwotą nawet do 15 tysięcy złotych. Taka kara musi być bowiem dolegliwa dla sprawcy, a nie pozorna.

Dlaczego dopiero teraz ministerstwo postanowiło zmienić kodeks?
Bo dziś nawet bardzo młodzi ludzie popełniają wiele najpoważniejszych przestępstw. Ich działania coraz częściej są brutalne, wręcz bestialskie. Musimy dostrzegać to niepokojące zjawisko i chronić ofiary, którymi są przede wszystkim inne dzieci. Dzisiaj regułą jest, że odpowiedzialność karna następuje po ukończeniu 17. roku życia. Po zmianach nawet trzynastolatek, jeśli dopuści się jednej z najcięższych zbrodni - np. zabójstwa, będzie mógł odpowiadać na podstawie kodeksu karnego, czyli jak dorosły. Sprawę będzie rozstrzygał jednak sąd rodzinny. Do 18. roku życia nieletni będzie odbywał karę w zakładzie poprawczym, resztę w zakładzie karnym. Jeśli nieletni nie ukończy 15 lat, sąd będzie musiał zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary. Dzisiaj wobec najcięższych zbrodni nieletnich pozostaje tylko rozłożyć ręce, a państwo jest bezradne. Jeśli to, co proponuje, zostanie uchwalone przez parlament, to sytuacja ta zdecydowanie się zmieni.

Ale czy państwo ma do zaproponowania młodzieży tylko kij? Od ostatnich tragedii mówicie wyłącznie o karach!

W walce z przestępcami mam twarde i zdecydowane poglądy, jednak w przypadku nieletnich uważam, że pierwszeństwo musi mieć wychowanie i edukacja. W pierwszej kolejności jest to rola dla rodziny, którą państwo powinno otaczać opieką, kolejną sprawą jest szkoła. Czytałem niedawno publikację brytyjską, w której porównywano dwa typy szkół. W pierwszej obowiązywał model konserwatywny z zachowaniem dyscypliny. Druga stawia na nowoczesne, tzw. luzackie podejście do edukacji. Okazuje się, że uczniowie kończący szkołę o tradycyjnym modelu wychowawczym wykazywali lepsze wyniki w nauce i znacznie rzadziej mieli problemy z prawem. Zmiana modelu wychowania i szkolnictwa jest jednak zadaniem dla ministra edukacji. Mam nadzieję, że uda się mu dokonać właściwych zmian. Kiedy jednak wychowanie i edukacja zawiodą, a mamy do czynienia ze skrajnie zdemoralizowanym człowiekiem - wtedy jest czas na działanie resortu sprawiedliwości.

Ostatnio zapowiedział Pan także wprowadzenie dozoru elektronicznego. Nie jest to pomysł nowy, SLD nawet twierdzi, że ukradliście im tę ideę...

Propozycja wprowadzenia dozoru elektronicznego pojawiała się, gdy ministrem sprawiedliwości był obecny prezydent, profesor Lech Kaczyński. Wówczas stanąłem na czele zespołu, który rozpoczął przygotowania do wprowadzenia w Polsce monitoringu elektronicznego. Gdyby SLD kontynuowało te prace, w Polsce monitoring elektroniczny już by działał. Niestety, SLD dopiero w czwartym roku swoich rządów przypomniało sobie o tej idei i przygotowało wstępny projekt. Projekt ten zgłosili już w tej kadencji Sejmu, co do koncepcji był on zgodny z naszymi propozycjami, jednak posiadał wiele niedoróbek i merytorycznych błędów. Dlatego przygotowaliśmy dopracowaną wersję w ministerstwie, która właśnie trafiła do Sejmu. Nim to się stało, wysłałem delegację, z ministrem Kryże na czele, do kilku krajów europejskich po to, byśmy uniknęli błędów, jakie oni popełnili przy wprowadzaniu monitoringu. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że projekt jest dobrze przygotowany.

Jest Pan teraz jednym z najpopularniejszych ministrów. Nie boi się Pan, że ta popularność zacznie spadać, kiedy nie będzie widać realizacji tych wszystkich zapowiedzi?

Nie zostałem ministrem sprawiedliwości dla poklasku, ale by zmienić wymiar sprawiedliwości. Jeśli otrzymamy odpowiednią ilość czasu, jestem pewien, że to się uda. Zresztą pierwsze efekty już widać, choćby w działaniach prokuratury. Wystarczy wspomnieć, że udało się rozbić wiele groźnych gangów, przeszło pięćdziesięciu skorumpowanych działaczy piłkarskich trafiło do aresztu, znaleźli się tam też skorumpowani wysocy rangą urzędnicy Ministerstwa Finansów. Przez lata pozostawali bezkarni, co kosztowało państwo gigantyczne pieniądze. Czas świętych krów się skończył!









Reklama