Były dyrektor naganę dostał od komisji dyscyplinarnej ds. nauczycieli przy Wojewodzie Pomorskim. A groziło mu nawet odebranie prawa wykonywania zawodu. W końcu to na jego polecenie nauczycielka opuściła klasę, a zostawieni bez opieki gimnazjaliści mogli bez przeszkód dręczyć Anię.

Gdy dziewczyna się powiesiła, dyrektor nie pozwolił uczniom palić zniczy przed szkołą, twierdząc, że to nieodpowiednie miejsce, bo Ania odebrała sobie życie... we własnym domu, a nie w szkole. Dopiero po medialnych atakach dyrektor podał się do dymisji.

Dlaczego Mirosław M. dostał od komisji dyscyplinarnej tylko naganę? Rzeczniczka wojewody pomorskiego Anna Dyksińska nie chce odpowiadać na to pytanie, bo "przytoczenie uzasadnienia orzeczenia byłoby niezgodne z prawem".

Postępowanie dyscyplinarne dotyczy też dwóch nauczycielek z tej szkoły - polonistki, która podczas lekcji opuściła klasę, oraz wychowawczyni klasy Ani. Czy zostaną one ukarane? Czas pokaże.