Termin procesu Otylii poznamy w następnym tygodniu.
Tragedia, za którą odpowie pływaczka, rozegrała się w Miączynie (woj. mazowieckie), w jesienny wieczór 2005 roku. Otylia wyprzedzała kilka samochodów, ale nie zauważyła nadjeżdżającego z naprzeciwka fiata. Próbowała uciekać na pobocze, ale jej rozpędzony chrysler wpadł w poślizg i wyleciał z jezdni. Potem dachował i uderzył w drzewo - stroną, po której siedział 19-letni brat pływaczki.
Chłopak zginął na miejscu, a potłuczona Otylia z urazem kręgosłupa i barku na długi czas trafiła do szpitala.
Powołani przez prokuraturę biegli najpierw ustalili, że pływaczka pędziła chryslerem z prędkością od 130 do 150 km/h i że ponosi całkowitą winę za wypadek. Kolejni nie byli już tego tacy pewni. Ich zdaniem w momencie feralnego wyprzedzania Otylia na liczniku miała najwyżej 110 km/h i że nie jest winna. Trzecia ekspertyza potwierdziła wersję o mniejszej prędkości.
Co do jednego wszyscy biegli byli zgodni - auto przed wypadkiem było sprawne.