Policjanci przesłuchują pracowników poczty i świadków. Specjaliści z komendy zabezpieczają też ślady. Na razie nie wiadomo, czy włamywacze zostawili tropy, które pomogą ich złapać - poinformowała dziennik.pl sierżant Beata Domitz-Borszewska z gdańskiej policji.

Nieoficjalnie mówi się, że bandyci odjechali szarym samochodem. Policyjny pies zgubił ich ślad.

Poczta funkcjonuje prawie normalnie. Mimo, że w środku są policjanci, w korytarzu pracownica wydaje gdańszczanom listy.