Tomasz B. od dziecka chciał być strażakiem. Chciał mieć mundur i powodzenie u dziewczyn. Rok temu marzenie się spełniło. Gasił pożary, pomagał ludziom. Mama kupiła mu mundur. Świetnie czuł się też w towarzystwie nowych kolegów. Razem chodzili na imprezy, razem podrywali dziewczyny na potańcówkach - pisze "Fakt".

W tajniki strażackiego rzemiosła wprowadzał go Leszek T. (na zdjęciu obok). Starszy kolega okazał się też świetnym kompanem - stawiał wódkę przy każdej okazji. Tak było też podczas feralnej nocy. Tomasz B. był już mocno pijany i chciał iść do domu. Ale kiedy próbował wstać, złapała go silna dłoń kolegi. "Kładź się, gówniarzu!" - usłyszał głos Leszka T.

Napastnik przycisnął młodszego kolegę i zgwałcił. Na nic zdały się protesty, krzyki i wreszcie łzy. "Co ty, Lesiu, nie rób mi tego" - płakał Tomasz B. Ale to tylko rozzłościło Leszka T., który pobił swoją ofiarę. "Jak komuś o tym powiesz, to cię załatwię" - zagroził na koniec.

Ale chłopak nie przestraszył się, gdy trochę doszedł do siebie o swoim dramacie opowiedział policji. Ta zatrzymała napastnika, a sąd wsadził go do aresztu.