Problemy z realizacją kontraktu podpisanego cztery lata temu zaczęły się podczas prób prototypu czołgu PT-91M jesienią 2005 roku - pisze "Życie Warszawy". W maszynie, która bez zarzutu spisywała się w Polsce, w Malezji zawiodło niemal wszystko: silnik, łączność, a nawet klimatyzacja. Rząd malezyjski dał Bumarowi rok na usunięcie awarii.
Ale w 2006 roku ponownie pojawiły się poważne problemy. Tym razem z 1000-konnymi silnikami czołgów. Podczas próby jeden z silników osiągnął moc aż 1800 KM, co groziło jego rozpadem. Po sprawdzeniu okazało się, że zostało zmienione ustawienie pompy paliwowej.
Technicy wykluczyli przypadek, dlatego ówczesny prezes Bumaru Roman Baczyński zlecił analizę wcześniejszych problemów z czołgiem. Okazało się, że najprawdopodobniej także one były spowodowane przez sabotaż. Informacja o tym trafiła do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jednak ABW nie chce komentować sprawy.
Kontrakt z Malezją przewiduje sprzedaż temu krajowi 48 czołgów PT-91M, sześciu wozów zabezpieczenia technicznego WZT-4, pięciu mostów samobieżnych PCM Leguan i trzech wozów inżynieryjnych MIT-M. Umowa jest warta ok. 380 mln dolarów.