Kobieta jak co dzień poszła do pracy w osiedlowym sklepie. Do położonego między blokami osiedla mieszkaniowego w Parczewie (woj. lubelskie) przychodzą praktycznie sami znajomi. O godz do sklepu wkroczył niewysoki mężczyzna. Na głowie miał kominiarkę. W rękach trzymał pistolet - pisze "Fakt".
"Dawaj kasę, bo cię zabiję, ty zdziro! - krzyczał od progu. Ale pani Bogumiła nie chciała dać ani złotówki. Najpierw powiedziała, że w kasie nie ma prawie nic, ale gdy napastnik zaczął znów krzyczeć, ogarnęła ją wściekłość.
"Zabieraj się stąd, łapserdaku! Nie dostaniesz ani grosza" - zagrzmiała. Bandyta się wyraźnie speszył, ale na to kobieta czekała. Sięgnęła do pudła z cytrusami, złapała ogromnego grejpfruta i rzuciła w rabusia. Cios był precyzyjny. Ważący pół kilograma pocisk trafił prosto w krocze.
Mężczyzna zwinął się z bólu. Skulony wycofał się za drzwi. Bohaterska ekspedientka zamknęła je na klucz i zadzwoniła po policję. Funkcjonariusze zjawili się błyskawicznie, ale po napastniku nie było już śladu. "Niech tylko spróbuje tu wrócić, a mnie popamięta!" - zapowiada Bogumiła W.
"To napad! Dawaj kasę, bo cię zabiję!" - krzyknął mężczyzna w kominiarce na głowie, który napadł na kiosk warzywny pani Bogumiły. Kobieta nie zlękła się broni. Chwyciła ciężki grejpfrut i cisnęła nim w genitalia bandyty. Napastnik pisnął cienkim głosem, skulił się i uciekł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama