Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin: Z badań wynika, że największym ułatwieniem dla matek byłaby możliwość pracy w domu. Jednak niewielu pracodawców jest skłonnych zgodzić się na to. Dlaczego?
Katarzyna Żmijewska: Kiedy pracodawcy nie widzą pracownika, nie wierzą, że pracuje. Przeszkadza im to, że nie mogą go osobiście nadzorować. Są przekonani, że spadnie wydajność jego pracy. Jednak jest coś, co może ich przekonać do telepracy - niższe koszty zatrudnienia. Przedsiębiorca z Warszawy może zatrudnić pracownika z Garwolina, a więc tańszego. Kiedy już dzięki niższym kosztom funkcjonowania firmy pracodawcy przekonają się do telepracy, nie będą mieli obaw do zatrudniania w ten sposób matek.

Pani pracuje w domu. Jak szef to przyjął?
Choć szef telepracy się nie boi, bo zajmuje się przecież przekonywaniem do niej innych pracodawców, też mamy problemy. Zauważyłam, że nie zdaje sobie sprawy z tego, ile pracuję, i często zleca mi zbyt wiele zadań. To bardzo częsta reakcja - przełożeni nie widzą, że podwładni pracują i zarzucają ich obowiązkami. Efekt jest taki, że pracują do późnej nocy. Żeby temu zaradzić, wprowadziliśmy tak zwane dzienniki koordynacji. Każdy z pracowników wpisuje, co będzie robił w nadchodzącym tygodniu. To jednak też nie zawsze wystarcza.

A jakie zalety ma telepraca?
Pracowałam wcześniej na tradycyjnych zasadach, więc mam porównanie i widzę te zalety bardzo wyraźnie. Choćby taką, że nie muszę się nikomu tłumaczyć, gdy wychodzę do lekarza albo do urzędu. Mam zadanie do wykonania i to z niego się rozliczam, a nie z siedzenia w biurze. Myślę, że to szczególnie ważne dla matek z małymi dziećmi. Kiedy trzeba iść na wywiadówkę, to idą i nie muszą nikogo prosić, żeby je wypuścił wcześniej.

Sceptycy nie wyobrażają sobie wydajnej pracy w domu. Jak pani to robi?
Mam wydzielony kąt, który jest moim minibiurem. Stoi tam biurko, komputer, drukarka i szafka na segregatory. Mogę się skupić na obowiązkach zawodowych i nie myśleć, że trzeba odkurzyć. Do wysyłania efektów mojej pracy, czyli różnych opracowań, zestawień finansowych, projektów prezentacji multimedialnych używam nie tylko e-maila, ale też platform internetowych. A do porozumiewania się z szefem i współpracownikami komunikatora Skype. Jednak nie wszystko robię w domu. Połowę zadań wykonuję w terenie, bo koordynuję nasze przedsięwzięcia, czyli e-centra telepracy w Garwolinie, Radomiu i Pułtusku. Bywam też w biurze, kiedy mam do opracowania sporo dokumentów i przenoszenie ich wszystkich do domu byłoby niewygodne. Jednak możliwość pracy w domu bardzo sobie cenię.

Katarzyna Żmijewska jest koordynatorką sieci tematycznych w ramach projektu "Elastan" promującego wprowadzanie elastycznych form zatrudnienia











Reklama