MAGDALENA JANCZEWSKA: Czy to Marek Król, prezes waszego wydawnictwa, wymyślił okładkę dzisiejszego numeru? Obok ilustracji widnieją inicjały MK.
STANISŁAW JANECKI
: Rzeczywiście był on inspiratorem tego pomysłu.

Zdaniem wielu ludzi okładka jest obrzydliwa...
Ależ ta okładka w żadnym razie nie przekracza granic dobrego smaku, choć oczywiście prowokuje. Ale taki był nasz zamiar. Dlaczego nagi kobiecy biust miałby być czymś zdrożnym? Proszę choćby spojrzeć na tradycję malarstwa, w tym malarstwa religijnego, gdzie bardzo powszechnie wykorzystywany jest motyw Matki Boskiej karmiącej.

Ale w tym wypadku nie możemy mówić o dzieciach. Naga kanclerz Niemiec karmi prezydenta i premiera Rzeczpospolitej, najważniejsze osoby w państwie. Po co to wszystko?
Bo to bardzo trafna alegoria rzeczywistości politycznej podczas brukselskich negocjacji i w ogóle polsko-niemieckich relacji. Angela Merkel próbowała nas Polaków traktować jak małe dzieci, bezwolne i uzależnione od matki. A tymczasem te dzieci zrobiły jej niezłego psikusa i zachowały się jak niesforne łobuziaki.





Reklama

Takie, jak grane przez braci Kaczyńskich w dzieciństwie bohaterowie filmu "O dwóch takich co ukradli księżyc". Angeli Merkel wydawało jej się, że Polacy, w tym prezydent i premier, będą bezradni niczym niemowlę i zgodzą się na wszystko, co nam zaproponuje.

Angela Merkel miała być matką, bo politycznym macierzyństwem jest funkcja przewodzenia Unii. Taka matka dba o interesy wszystkich swoich dzieci, tymczasem kanclerz okazała się macochą myślącą prawie wyłącznie o własnym interesie. To właśnie chcieliśmy pokazać tą okładką i tytułem: Macocha Europy.

Naprawdę musieliście pójść tak daleko?

Ależ bulwersujące okładki są na porządku dziennym tygodników w całej Europie. W Polsce jeszcze raczkujemy pod tym względem. Moja gazeta jest prekursorem okładek bulwersujących, operujących odważnymi skrótami i metaforami i nie zamierzamy z tego rezygnować.

To jakiś element wojny okładkowej? Trudno uniknąć takiego skojarzenia wspominając pierwszą stronę tygodnika Der Spiegel, na której premier i prezydent ujeżdżają kanclerz Niemiec...
Nie nazwałbym tego wojną, to zwyczajna dyskusja i polemika z Niemcami, no i nie ukrywam, że chcieliśmy w ten sposób zdyskredytować okładkę Spiegla.

Kanclerz ujeżdżana, kanclerz obnażona... Jak daleko jeszcze można się posunąć?
Taką granicą jest świadome epatowanie brzydotą, balansowanie na granicy pornografii, generalnie zły smak. Jednak w tym przypadku nic takiego nie miało miejsca. Biust, który przypisaliśmy pani kanclerz jest bardzo kształtny i estetyczny, zapewne atrakcyjniejszy niż w oryginale. Nie sądzę, aby ktokolwiek mógł się tym poczuć urażony.









Stanisław Janecki
jest redaktorem naczelnym tygodnika Wprost