Pielęgniarki przyniosły na spotkanie nowe propozycje dotyczące podwyżek. Zgodziły się na ofertę ministra, by na podwyżki przeznaczyć 40 procent z rezerw Narodowego Funduszu Zdrowia. Siostry chcą jednak dostać aż 80 procent tej sumy. Dla innych pracowników służby zdrowia zostałoby zaledwie 20 procent z tej kwoty do podziału.

Jednak minister Religa od razu odpowiedział, że jest to niemożliwe. I zaraz potem wyszedł z rozmów, ponieważ został pilnie wezwany na konsultacje z premierem. Czego dotyczyły rozmowy z szefem rządu? "Strategii negocjacyjnej" - zapowiadał rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Szefa resortu w czasie negocjacji zastąpił wiceminister Bolesław Piecha.

Gdy minister Religa wrócił do centrum "Dialog", opowiadał, że premier był zszokowany propozycją pielęgniarek. Ale ogłosił, że mimo wszystko jest szansa na realizację ich postulatu. Siostry dostaną większość pieniędzy z rezerw NFZ, ale pod warunkiem, że nic przeciwko temu nie będą mieli inni uczestnicy rozmów. W tym lekarze, którzy na tym stracą. Poza tym pielęgniarki muszą zlikwidować miasteczko namiotowe. Z taką ofertą w zanadrzu Zbigniew Religa wszedł na salę negocjacji.

Wiadomo już, że lekarze z OZZL mogą przystać na tę propozycję. Wiceszef Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Włodarczyk powiedział, że lekarze "są w stanie zgodzić się na taką propozycję, ponieważ rozumieją, że pielęgniarki są grupą mało zarabiającą". Jednocześnie zastrzegł, że to umowa tylko na czwarty kwartał tego roku. A Krzysztof Bukiel - szef OZZL - dodał, że chcą rozwiązań systemowych i gwarancji podwyżek w następnych latach. "Jeżeli uzyskamy takie gwarancje, to ten rok w ogóle może nas nie interesować" - powiedział Bukiel.

Minister przyszedł na dzisiejsze negocjacje w zdecydowanie gorszym nastroju niż wczoraj. Tuż przed wejściem na salę negocjacji stwierdził, że dziś ma o wiele mniej optymizmu niż wczoraj. Szef resortu niepokoił się przede wszystkim zaplanowaną na jutro manifestacją poparcia dla strajkujących sióstr.

"Poszliśmy na ustępstwa, i to dość istotne, i to nie ma dla nikogo znaczenia. Jeżeli ktoś chce porozumienia, nie planuje na dzień następny manifestacji" - tłumaczył Religa. Głośno zastanawiał się, "czy tu chodzi o płace, czy o coś innego".