Według mundurowych, pod kancelarią premiera zebrało się 2,2 tys. osób, według związkowców - około 2,5 tys. osób. Szef Forum Związków Zawodowych Wiesław Siewierski tłumaczył, że część manifestantów nie zdążyła dojechać, bo utknęła przy wjeździe do stolicy.
Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias powiedziała, że "gdyby była wola polityczna rządu, pielęgniarki dostałyby z budżetu pieniądze już dawno i nie byłoby <białego miasteczka>".
Oprócz pielęgniarek i położnych w pikiecie biorą udział górnicy, hutnicy, nauczyciele, a także kierowcy i technicy."Manifestacja ma mieć charakter pokojowy. Nie będziemy składać żadnej petycji. To ma być gest wyciągniętej ręki w stronę rządu" - podkreślił Siewierski. Tłumaczył, że główne hasło pikiety to: "związki zawodowe razem".
Poza FZZ i OPZZ w manifestacji biorą udział także związkowcy z "Sierpnia '80". A gdy ten związek organizuje demonstrację, zazwyczaj jest bardzo burzliwie. Tym razem jednak - jak zapewnia przewodniczący "Sierpnia" Bogusław Ziętek - będzie spokojnie. Choć - jak zaznacza - tego typu manifestacje zawsze są spontaniczne i nie wiadomo, co może się stać.