To wciąż piractwo, ale "legalne piractwo". A w każdym razie takie, za które w Polsce prawo nie ściga - pisze "Gazeta Prawna". Bo do tej pory programy do ściągania filmów i muzyki z internetu wymagały, aby jednocześnie udostępniać własne pliki innym użytkownikom sieci. A to jest karalne. Jednak nowa technologia tego już nie wymaga.

Reklama

"W przypadku P2M wymieniany plik zostaje umieszczony na skrzynkach e-mailowych. Aby z nich ściągnąć pliki, wystarczy pobrać odpowiedni program i zainstalować go na komputerze" - tłumaczy redaktor naczelny serwisu Biura Ochrony Witryn Internetowych (BOWI Group) Grzegorz "Suriv" Sędkowski.

Policjanci potwierdzają, że takie piractwo jest bezpieczne "Jeżeli ktoś nie udostępnia nielegalnych utworów, tylko je ściąga na własny użytek, nie podlega odpowiedzialności karnej. Nie musi się więc obawiać wizyty policji w domu" - wyjaśnia nadkomisarz Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji.

To kolejny etap wojny piratów internetowych z ograniczeniami prawnymi. Niedawno górą byli legalni dystrybutorzy filmów, którzy doprowadzili do zamknięcia serwisów z polskimi napisami do filmów. Wygląda jednak na to, że piraci ani myślą się poddawać.