A jeśli nie, dlaczego afera szpiegowska wybuchła właśnie teraz? Publicyści i eksperci przedstawili co najmniej kilka interpretacji tego zdarzenia.

Reklama

Wiadomo tyle, że siatka składała się z tzw. nielegałów. To wywodzące się ze slangu specsłużb słowo oznacza agentów, którzy nie działają pod przykrywką dyplomatów, ale są wtopieni w społeczeństwo danego kraju, prowadzą normalne życie, często posługują się zmyślonymi życiorysami. – Nielegałowie są częścią systemu – poznają społeczność i jej problemy, a następnie wystawiają ich fachowcom z ambasady – mówi w rozmowie z „DGP” amerykański strateg, były doradca George’a H.W. Busha Edward Luttwak. – Nielegałowie funkcjonują na trzech poziomach. Pierwszym jest po prostu życie – mieszkanie w określonym miejscu, praca, dzieci. Drugi to działalność społeczna czy zawodowa, która pozwala poznawać ludzi stanowiących techniczne, intelektualne i polityczne zaplecze decydentów w Waszyngtonie. I trzeci – powolne zaprzyjaźnianie się, rozwijanie sieci kontaktów, tak by w końcu poprzez sąsiadów czy kolegów z pracy poznać kogoś, kto pracuje w Departamencie Stanu, CIA czy innej kluczowej instytucji. Charakterystycznym elementem działania rosyjskich służb jest idealne identyfikowanie ludzi, którzy mają informacje i słabostki – potrzebują pieniędzy, ukrywają jakiś skandal – opowiada Luttwak.

Im więcej jednak czasu mija od aresztowań, tym mniej jasne stają się ich motywy. Członkowie siatki nie zostali formalnie oskarżeni o zdradę. Po prostu przez dziesięć lat działalności 11 szpiegom nie udało się wykraść ani jednej tajnej informacji. Pojawia się pytanie, dlaczego w ogóle zostali zatrzymani, skoro – jak twierdzi FBI – od dekady ich działalność była dyskretnie obserwowana przez amerykański kontrwywiad? Jak dowodzą eksperci, dekonspiracji agenta dokonuje się w ostateczności – łatwiej bowiem obserwować rozpracowaną już siatkę lub spróbować ją przewerbować na swoją stronę, niż zaczynać od zera z siatką, która powstanie po rozbiciu tej pierwszej. Dlaczego FBI wybrała akurat moment, gdy stosunki z Rosją uległy radykalnemu ociepleniu? Wreszcie dlaczego Moskwa – mimo rytualnego pogrożenia palcem w pierwszej chwili po ujawnieniu skandalu – tak szybko przeszła nad nim do porządku dziennego? Gdy nic nie wiadomo na pewno, pojawiają się dziesiątki wersji rozwijanych przez rosyjskich i zachodnich publicystów, politologów i znawców wywiadu.

Teza 1: Rosjanie sprzedali swoich

„Wygląda na to, że agenci to prezent od moskiewskich przyjaciół” – taką tezę postawiła włoska „La Stampa”. W sytuacji gdy administracja w Białym Domu coraz lepiej dogaduje się z Kremlem, tak rozbudowana siatka (w dodatku całkowicie bezwartościowa, jeśli wziąć pod uwagę efekty jej pracy) stała się zbędnym balastem. Jedenastu nielegałów otrzymywało regularne pensje, więc na ich utrzymanie Rosjanie musieli wydać sumy liczone co najmniej w setkach tysięcy dolarów. Możliwe, że byli uśpionymi agentami, którzy czekali na sygnał, aby wzorem Lee Harveya Oswalda (zabójcy Johna Kennedy’ego) kiedyś wyjść z uśpienia i zabić kolejnego amerykańskiego przywódcę. W sytuacji nowego otwarcia relacji rosyjsko-amerykańskich takie zadanie jawi się jako niebywały anachronizm – dowodzi włoska gazeta.

Reklama

>>>Czytaj dalej>>>



Reklama

Teza 2: Rosyjski wywiad to amatorzy

Afera szpiegowska świadczy o rozsypce rosyjskiego wywiadu jako takiego – twierdzą inni publicyści. Szpiedzy popełniali podstawowe błędy, demonstracyjnie posługiwali się hasłami i odzewami, a centrala w Moskwie wydawała krocie na informacje, które mogła znaleźć na plotkarskich stronach internetowych czy w gazetach. „Irish Times” zauważa, że jedynym efektem wielu lat pracy agentów była penetracja „klasy plotkującej”. Zdaniem Anne Applebaum, publicystki „Washington Post”, Moskwa mierzy Amerykanów własną miarą. „Jako że to Kreml określa, jakie materiały ukazują się w kontrolowanych przez państwo mediach w Moskwie, przypuszcza, że taka jest rzeczywistość i w Waszyngtonie. Zgodnie ze starym sposobem myślenia KGB tajna informacja jest 'lepsza' lub przynajmniej bardziej godna zaufania niż cokolwiek, co rząd amerykański ogłosi publicznie” – napisała Applebaum we wczorajszym numerze gazety.

Teza 3: Prowokacja FBI

Byłego dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a obecnie deputowanego Jednej Rosji Nikołaja Kowalowa najbardziej zszokowała informacja, jakoby cała grupa pozostawała w stałym kontakcie. – Jedenastu ludzi, którzy pracowali razem i znali się nawzajem. Dla zawodowca to śmieszne – dowodzi Kowalow w rozmowie z agencją Nowosti. Jego zdaniem rzekomi szpiedzy są zwykłymi oszustami, a afera jest prowokacją FBI. Jastrzębie w amerykańskich resortach siłowych mieliby w ten sposób storpedować reset stosunków z Rosją, bo Obama pozbawiał ich zewnętrznego wroga, który miał być uzasadnieniem dla utrzymywania olbrzymich budżetów specsłużb. I będzie to działanie skuteczne. – Cała sprawa uderza w najważniejszą wartość: zaufanie – mówi „Moskowskiemu Komsomolcowi” Wiktor Kriemieniuk z Rosyjskiej Akademii Nauk. Amerykanista sądzi, że w efekcie może zostać odłożona ratyfikacja umowy post-START o redukcji arsenałów. – Adresatem tego przekazu jest Obama, którego służby pokazały w takim świetle: młody, niedoświadczony, dał się nabrać i chciał współpracować z ludźmi niegodnymi zaufania – dodaje Kriemieniuk.

>>>Czytaj dalej>>>



Teza 4: Agenci są na wolności

Nie lekceważmy tej siatki – apeluje część zachodnich publicystów. Szpiedzy dysponowali pieniędzmi i najnowocześniejszą techniką wywiadowczą. Być może agenci zostali zatrzymani, bo przygotowywali w Ameryce niespodziankę w stylu Jamesa Bonda – spekuluje brytyjski „The Independent”. Zdaniem Edwarda Lucasa z „Economista” to tylko wierzchołek góry lodowej. 11 aresztowanych mogło zbierać z pozoru nieistotne informacje, które następnie wykorzystywali inni działający w USA szpiedzy. – Agenci zajmujący się prawdziwą pracą pozostają na wolności – mówi Lucas w rozmowie z rosyjską agencją Rosbałt. Jego zdaniem po zakończeniu zimnej wojny zachodnie wywiady uznały, że nie ma już potrzeby zajmować się Rosjanami. To natychmiast wykorzystał Kreml do zwiększenia zakresu infiltracji, rzadziej dotyczącej sił zbrojnych, a częściej wielkich koncernów i banków. – W tej sferze wywiad ma ułatwione zadanie: wprowadzenie agenta jest o tyle proste, że należy znaleźć młodego człowieka, który najpierw zdobędzie stosowne wykształcenie, a potem pracę w interesującej wywiad branży – twierdzi Luttwak.

Teza 5: Uspokoić Amerykanów

Zdaniem Wiaczesława Nikonowa, szefa fundacji Polityka, a prywatnie wnuka Wiaczesława Mołotowa, zatrzymanie 11 agentów to gest na użytek zwykłych obywateli zaniepokojonych nagłym ociepleniem stosunków z Rosją. Jest to o tyle prawdopodobne, że – według Gallupa – aż 3/4 Amerykanów sądzi, że rosyjska siła militarna może stanowić w przyszłości zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Jak podał instytut ORC, 28 proc. uważa, że Senat nie powinien się godzić ratyfikację traktatu z Rosją o ograniczeniu zbrojeń strategicznych. – Władze amerykańskie muszą pokazać, że mimo resetu nadal stoją na straży interesów kraju – dowodzi Nikonow w rozmowie z rosyjskim „Trudem”. A Kreml rozumie, że to tylko gest, więc nie należy oczekiwać, iż cała sprawa doprowadzi do nowej zimnej wojny. W ostatnim czasie w USA zdekonspirowano też kilku izraelskich szpiegów, ale w niczym nie zaszkodziło to tradycyjnemu sojuszowi Waszyngtonu z Jerozolimą.