Pod koniec września Sąd Okręgowy Warszawa-Praga odmówił uwzględnienia wniosku obrony o wcześniejsze zwolnienie M., który za kratami przebywa już niemal cztery lata i nabył prawo do takiego zwolnienia - ustaliła PAP w źródłach sądowych.

Reklama

Jak wyjaśnił PAP sędzia Marcin Łochowski, sąd uznał, że proces resocjalizacji skazanego przebiega prawidłowo, ale musi on być jeszcze kontynuowany. "Nie ma przesłanek, by stwierdzić, iż zachodzi prawdopodobieństwo, że po zwolnieniu nie popełni on ponownie przestępstwa" - dodał sędzia.

Kolejną, drugą już odmową zwolnienia (pierwsza była w styczniu br.), zdziwiona jest mec. Magdalena Bentkowska, obrońca M. Według niej zachodzą wszelkie przesłanki do warunkowego zwolnienia, a jej klient ma bardzo dobrą opinię w zakładzie karnym. Adwokatka zapowiada kolejne powtórzenie swego wniosku za pół roku.

We wrześniu 2009 r. Sąd Okręgowy w Warszawie, po trwającym od czerwca 2008 r. tajnym procesie, skazał 43-letniego M., uznając, że za pieniądze chciał zdobyć tajne informacje o polskim MSZ. Mec. Bentkowska, na żądanie swego klienta, nie składała apelacji, by "nie przedłużać postępowania", lecz wystąpiła o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Nabył on prawo do takiego zwolnienia, bo za kratami spędził już ponad połowę orzeczonej kary.



Siergieja M. zatrzymano na Litwie w listopadzie 2006 r. na wniosek Polski, która potem zażądała jego ekstradycji. W 2007 r. zgodził się na to litewski sąd. M. oskarżono o "udział w wywiadzie Białorusi i działanie na szkodę Polski", za co grozi od roku do 10 lat więzienia. Według prokuratury w Sopocie, mężczyzna "w latach 2005-2006 na terenie obcych państw nakłaniał obywatela Polski do działań na rzecz białoruskiego wywiadu przeciwko Polsce".

Ogłaszając wyrok, sędzia Piotr Schab ujawnił dokładne zarzuty aktu oskarżenia. I tak w 2005 r. w Mińsku M. zaproponował obywatelowi Polski Krzysztofowi G. (według "Polityki" - ówczesnemu konsulowi RP na Białorusi - PAP) płatne udzielanie informacji wywiadowi białoruskiemu. Siergiej M. chciał uzyskać od G. listę pracowników polskiego MSZ z numerami ich telefonów służbowych, spis osób mających wyjechać na placówki dyplomatyczne, szczegółowe informacje o kancelarii tajnej MSZ wraz z nazwiskami jej personelu i rozkładem pokoi oraz dokumenty MSZ nt. Rosji i Białorusi. Według aktu oskarżenia, M. ustalił z G. tajny system łączności, a podczas spotkań w Pradze za obietnicę udzielenia mu żądanych informacji zapłacił G. 500 USD i 850 euro.

Reklama

M. twierdził, że jest niewinny i padł ofiarą prowokacji Krzysztofa G. Obrona wnosiła o uniewinnienie M.; prokurator domagał się skazania.

W 2009 r. tygodnik "Polityka" podał, że litewskie i białoruskie media ujawniły pełne dane osobowe głównego polskiego świadka, co może narażać go na niebezpieczeństwo. Według "Polityki" Krzysztof G. był pracownikiem wywiadu PRL; potem przejętym przez wywiad UOP i "świadomie posłużył on Agencji Wywiadu jako przynęta". Zdaniem tygodnika, jako konsul na Białorusi, G. podjął za wiedzą polskich służb specjalnych grę z M. i za sugestią polskiego wywiadu "ściągnął" M. do Wilna na spotkanie, gdzie go zatrzymano. Z powodu swej przeszłości G. nie został nagrodzony za akcję, w przeciwieństwie do szefów wywiadu Polski i Litwy, odznaczonych przez prezydentów obu państw - pisała "Polityka".