Według gazety "Kommersant", rosyjskich agentów wydał ich zwierzchnik, pułkownik Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. Mężczyzna działał na wysokim stanowisku, choć od co najmniej roku pojawiały się sygnały, że może nie być w pełni lojalny.

Gazeta wspomina, że od dawna za oceanem mieszka córka pułkownika. Kilka dni przed wybuchem afery do Stanów Zjednoczonych uciekł jego syn, także funkcjonariusz państwowy. Poza tym oficer nie przyjął oferowanego mu rok przed wybuchem afery awansu. Prawdopodobnie, by uniknąć badania na wykrywaczu kłamstw, które jest standardowym działanie w takich sytuacjach.

Reklama

Oficjalnie nikt doniesie gazety nie potwierdza. Ale w rozmowach nieoficjalnych urzędnicy przyznają, że w Służbie Wywiadu Zagranicznego nie dzieje się najlepiej.

Latem amerykańskie władze złapały na swoim terytorium dziesięcioro rosyjskich szpiegów. Wkrótce potem doszło do wymiany agentów między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Szpiedzy już w Rosji zostali uznani za bohaterów i odznaczeni przez prezydenta.

Reklama