"W chwili obecnej szczątki samolotu są w dyspozycji rosyjskiego MAK-u (Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, wyjaśniającego po stronie rosyjskiej okoliczności katastrofy). Gdy zakończy on czynności, przekaże go rosyjskiej prokuraturze. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zarówno rosyjska, jak i polska prokuratura będą opierać się o badania (wraku) przeprowadzone przez MAK, mam nadzieję, że jest szansa na to, iż szczątki samolotu trafią do Polski jeszcze przed 10 kwietnia, czyli przed rocznicą katastrofy" - powiedział w Warszawie dziennikarzom minister.
Jak podkreślił, wrak nie jest dla Polski "normalnym materiałem dowodowym, a ma wymiar symboliczny".
Pytany czy Polska zwróci się do międzynarodowych ekspertów w związku z wyjaśnianiem okoliczności katastrofy, Kwiatkowski przypomniał, że na razie polska komisja (przewodniczy jej szef MSWiA Jerzy Miller) przesłała MAK-owi uwagi do przygotowanego przez niego projektu raportu w tej sprawie.
Dodał, że materiały te zawierają m.in. wnioski o przeprowadzenie dodatkowych czynności, związanych z pracą nawigatorów na lotnisku w Smoleńsku i przestrzeganiem procedur po stronie rosyjskiej. "Oczywiście tym scenariuszem, na którym najbardziej nam zależy, jest scenariusz, w którym strona rosyjska przeprowadzi dodatkowe czynności, co umożliwi uzupełnienie raportu o to, czego zdaniem strony polskiej w raporcie nie ma, a powinno się znaleźć. Mam nadzieję, chciałbym mieć nadzieję, że w ramach wniosku Polski strona rosyjska uzupełni swój raport" - dodał minister.
Powiedział też, że gdyby do tego nie doszło, międzynarodowe procedury pozwalają drugiemu krajowi - czyli w tym przypadku Polsce - na przygotowanie odrębnego raportu. W trakcie prac nad nim - dodał - Polska może się zwrócić do międzynarodowych instytucji czy agencji z prośbą o przeprowadzenie określonych czynności, analiz czy opinii, także tych dotyczących wiarygodności i rzetelności dotychczas przeprowadzonych czynności. "Jedną z takich instytucji, która jest bardzo wiarygodna w sensie autorytetu międzynarodowego, jest agencja funkcjonująca w Stanach Zjednoczonych" - dodał.
Z kolei rano minister pytany w RMF FM, czy wypowiedzi premiera, w których sugeruje on, że jeśli Rosjanie nie uwzględnią polskich uwag, to Polska poprosi o pomoc innych krajów, są formą nacisku na Rosjan, Kwiatkowski powiedział: "Nie mam żadnych wątpliwości, że słowa premiera są uprawnione zgodnie z procedurami, które w Polsce obowiązują, m.in. z przepisami, że z projektem zapoznaje się premier i przedstawia swoje wnioski, uwagi. To uprawnione oddziaływanie premiera na to, na czym nam najbardziej zależy, aby strona rosyjska uzupełniła swój raport o polskie wnioski".
W trakcie prac nad wyjaśnieniem okoliczności katastrofy smoleńskiej polska komisja zwracała się już do swojego amerykańskiego odpowiednika - czyli do NTSB (National Transportation Safety Board - Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu). Jak wyjaśniał minister Miller, były to konsultacje z bardziej doświadczonymi w tym zakresie ekspertami, dotyczące praktycznego aspektu korzystania z uprawnień państwa uczestniczącego w badaniu wypadku lotniczego, zgodnie z Konwencją Chicagowską, na lotniskach wojskowych.