Ten proceder jest trudny do udowodnienia, nie mówiąc już o znalezieniu winnego, który postawił parafkę za klienta - ostrzega "Gazeta Wyborcza", która opisuje perypetie osób, które stały się ofiarami nieuczciwych praktyk tego typu. Ludzie, za których ktoś podpisał umowy, dowiadują się o tym dopiero, kiedy przyjdzie pierwszy rachunek.

Reklama

Poszkodowane osoby dostają zawyżone rachunki, a gdy ich nie płacą są czasem zastraszane windykacją. Procedura odwoławcza jest długa, a sami operatorzy nie kwapią się z wyjaśnieniem sprawy.

Pracownice Urzędu Komunikacji Elektronicznej, kiedy ktoś oszukany do nich zadzwoni, nawet się nie dziwią. Twierdzą, że to powszechna praktyka.

Można wszystko zgłosić do prokuratury, lecz trzeba na to poświęcić sporo czasu i energii. A zawsze istnieje możliwość umorzenia sprawy.