Choć do realizacji zapowiadanych przez rząd inwestycji atomowych jeszcze daleko, to przedstawiciele specsłużb już uważnie śledzą prace nad dwiema ustawami – o prawie atomowym oraz o realizacji inwestycji. – ABW jest licznie reprezentowana na każdym posiedzeniu sejmowej komisji specjalnej. Widać, że to dla nich priorytet. Pracujemy pod ich czujnym okiem – mówi „DGP” jeden posłów biorących udział w tworzeniu prawa atomowego.
Z proponowanych zapisów ustawy o procesie inwestycyjnym wynika, że z jeszcze większym zainteresowaniem agencji muszą się liczyć wszystkie podmioty, które wezmą udział w realizacji rządowego „Programu polskiej energetyki jądrowej”. Projekt zakłada, że szef ABW będzie opiniował wnioski inwestorów, czyli de facto będzie miał wpływ na ostateczne decyzje ministra gospodarki.
– Taka konstrukcja wynika z ustawowych zadań ABW dotyczących zapewnienia bezpieczeństwa ekonomicznego państwa, a także przeciwdziałania terroryzmowi – wyjaśnia „DGP” wysoki rangą funkcjonariusz agencji.
Z naszych informacji wynika, że już od minimum pięciu lat ABW przygotowywała dla kolejnych premierów różne analizy dotyczące energetyki jądrowej. Gdy premierem był Jarosław Kaczyński, służby raportowały rządowi między innymi o możliwościach polskiego świata nauki w kwestiach jądrowych, a nawet sprawdzały zapasy uranu na świecie.
Reklama
– Na pewno nasza decyzja o budowie elektrowni atomowej nie podoba się wielu sąsiadom, w tym Rosji. To oczywiste, że obce służby będą przynajmniej obserwowały realizację polskich projektów, a być może nawet próbowały czynnie przeszkadzać – mówi przedstawiciel ABW.



Dlatego w projektowanej ustawie znajdzie się cały rozdział omawiający zadania inwestora na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa. W ich efekcie każda firma, która weźmie udział w wartej minimum 20 mld zł inwestycji, między innymi na 30 dni przed rozpoczęciem prac będzie musiała przekazać dane wszystkich swoich pracowników do ABW.
Takie rozwiązanie, służące zapewnieniu bezpieczeństwa, nie jest jakimś szczególnym wyjątkiem w Europie. Każdy spośród 10 tysięcy budowniczych stadionu olimpijskiego w Londynie został prześwietlony przez brytyjskie służby specjalne. Cały teren zaś został otoczony wysokim płotem najeżonym kamerami i nowoczesnymi systemami elektronicznymi.
Podobnie ma być w Polsce podczas budowy elektrowni jądrowych. Ochronę placów budowy będzie musiał sfinansować inwestor, a każdy system teleinformatyczny zainstalowany w elektrowni będzie musiał zyskać certyfikat bezpieczeństwa ABW. – Niedawno komputerowy wirus zakłócił prace instalacji atomowych w Iranie. Dlatego i my musimy się liczyć np. z taką formą ataku terrorystycznego – argumentują służby.
Różnice pomiędzy rozwiązaniami zachodnioeuropejskimi a polskimi polegają na tym, że np. we Francji czy w Wielkiej Brytanii nadzór nad dużymi inwestycjami atomowymi sprawowały powołane wyłącznie do tego celu służby podlegające bezpośrednio regulatorom rynku, czyli odpowiednikom Polskiej Agencji Atomistyki. W Polsce takiego rozwiązania nie będzie.
– Tworzenie nowej służby jest trudnym i kosztownym zadaniem. Uznaliśmy, że lepsza jest współpraca już istniejącej służby z PAA. Najprawdopodobniej w niedalekiej przyszłości w ABW powstanie specjalny departament, dziś zajmują się tym różne komórki – przewiduje członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Atomowa służba specjalna
Początkowo część posłów chciała, aby to Rządowe Centrum Bezpieczeństwa pełniło wiodącą rolę jako odpowiedzialne za infrastrukturę krytyczną. Ostatecznie jednak uznano, że RCB ma mniejszy potencjał i możliwości działania niż tajne służby. Dodatkowym atutem ABW było również wieloletnie doświadczenie we współpracy międzynarodowej związanej z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się technologii jądrowych.