"Jak można było zadać pytanie o kolejny pomnik? Dlaczego pani Prezydent nie zapytała wprost o budowę Pomnika Smoleńskiego na Krakowskim Przedmieściu? Pytanie o kolejny, drugi, narzucało w sposób oczywisty ankietowanym odpowiedź" – twierdzi Włodzimierz Bernacki.
Podkreśla on, że dużo większe znaczenie mają podpisy zebrane w rocznicę katastrofy. "Na jakiej podstawie postanowiono przeciwstawić kilkudziesięciu tysiącom podpisów zebranych w kwietniu 2011 r. badanie opinii próby ledwie 1100 anonimowych osób uczestniczących w ankiecie" – pyta. Co więcej – jak dodaje – odczekano ponad miesiąc od rocznicy katastrofy, do czerwca.
Przeprowadzona w dniach 8-22 czerwca ankieta wykazała, że przeszło 70 proc. mieszkańców Warszawy jest przeciwnych budowie pomnika ofiar katastrofy Tu-154 na Krakowskim Przedmieściu. Umieszczone w ankiecie pytanie brzmiało: Czy pana/pani zdaniem oprócz pomnika, który stanął na cmentarzu powązkowskim w Warszawie, powinien stanąć w centrum stolicy drugi pomnik upamiętniający ofiary katastrofy pod Smoleńskiem?
Według Bernackiego, tak sformułowany sondaż powinien być traktowany tak, jak wyniki sondaży politycznych – czyli bez przełożenia na realia. "Wynik sondażu zamówionego przez Hannę Gronkiewicz-Waltz nie zablokuje działań zmierzających do upamiętnienia Ofiar Tragedii Smoleńskiej" – skonkludował.