Zarządy spółdzielni mieszkaniowych utrudniają mieszkańcom swobodny wybór dostawców stacjonarnego internetu i telewizji kablowej.
Zjawisko narasta, o czym świadczą dane Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Tylko w tym roku urząd zakończył trzy postępowania, trzy są w toku. Trwa też siedem postępowań wyjaśniających. Bilans zeszłego roku: osiem decyzji stwierdzających nadużywanie przez spółdzielnie pozycji monopolistycznej.
– Problemy ze spółdzielniami, ale także wspólnotami mieszkaniowymi czy deweloperami operatorzy mają od lat. Często zarabiają one na prowadzeniu własnych telewizji kablowych czy sieci internetowych i nie chcą wpuszczać konkurencji – przyznaje mecenas Jakub Woźny reprezentujący operatorów telewizji kablowych zrzeszonych w Polskiej Izbie Komunikacji Elektronicznej.
Problem miała rozwiązać ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, która weszła w życie w lipcu zeszłego roku. Zobowiązuje właściciela lub zarządcę do zapewnienia operatorom telekomunikacyjnym dostępu do nieruchomości. Jak się okazuje, jest martwa. – W dalszym ciągu zarządy nieruchomości, a w szczególności spółdzielnie mieszkaniowe, odmawiają operatorom dostępu do budynków. Najczęściej powołują się na konieczność uzyskiwania zgody wszystkich właścicieli lokali lub żądają opłat za ewentualne zniszczenia przy zakładaniu światłowodów – przyznaje mecenas Łukasz Bazański z kancelarii itB Legal.
Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Zdarza się, że spółdzielnie chcą odstraszyć sieci kablowe np. wysokimi opłatami za wejście na ich teren. Niektóre otwarcie się do tego przyznają. – Dostaliśmy pismo od jakiejś telewizji kablowej o udostępnienie jej naszych budynków w celu świadczenia usług. Odpisaliśmy, że za ewentualne zniszczenia domów chcemy opłatę w wysokości miliona złotych – mówi Antoni Sałek, prezes spółdzielni mieszkaniowej w Leżajsku. Firma nie odpowiedziała na jego propozycję, tylko od razu poskarżyła się do UOKiK.
– Żądanie od nas miliona złotych za to, że chcieliśmy mieszkańcom zaoferować większy wybór telewizji i internetu to jakieś nieporozumienie – mówi Wacław Słychan, właściciel Pro-Video-Studio-Life, które chciało wejść na teren spółdzielni. Sam mieszka na jej terenie i nie może korzystać z usług własnej firmy. – To po prostu monopol i uniemożliwianie konkurencji – twierdzi. Zgadza się z nim UOKiK. Kilka dni temu ukarał spółdzielnię w Leżajsku karą 23 tys. złotych.