Pozwani - autorka książki pt. "Oskarżona Wiera Gran" Agata Tuszyńska oraz Wydawnictwo Literackie - wnoszą o oddalenie pozwu.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie odsłuchał taśm z wypowiedziami m.in. nieżyjącej już Gran. Mówiła w nich, że widziała Szpilmana w czapce policjanta w getcie. Niech on wie, że ja wiem - dodawała. Podkreślała, że musiała mu się czymś narazić, skoro mówił o jej rzekomych związkach z gestapo.
16 stycznia 2013 r. jako świadek ma zeznawać Władysław Bartoszewski, wezwany na wniosek powodów na okoliczność nieprawdy w książce. Proces cywilny wytoczony przez Halinę Grzecznarowską-Szpilman i Andrzeja Szpilmana zaczął się w maju br.
W książce z 2010 r. pt. "Oskarżona Wiera Gran" Tuszyńska opisywała piosenkarkę, która występowała w czasie wojny m.in. w kawiarni Sztuka w warszawskim getcie, a po wojnie została oskarżona o współpracę z gestapo. Przytoczyła słowa nieżyjącej już Gran, że Szpilman był w getcie policjantem, który uczestniczył w doprowadzaniu Żydów na Umschlagplatz, skąd Niemcy wywozili ich do obozu zagłady w Treblince.
Powodowie uznali, że było to naruszenie ich dóbr osobistych w postaci prawa do kultu po zmarłym. Żądają, by sąd nakazał pozwanym przeprosiny w kilku tytułach prasowych oraz na stronie internetowej wydawnictwa. Innym żądaniem pozwu jest usunięcie kilku stron inkryminowanych fragmentów z ewentualnych dalszych wydań książki oraz zakazanie pozwanym naruszania dóbr powodów w przyszłości.
Pozwani wnoszą o oddalenie powództwa. Dowodzą, że nie doszło do bezprawnego naruszenia dóbr powodów, gdyż autorka przytaczała wierne cytaty Gran; podkreślała też w książce, że nikt nigdy nie potwierdził jej zarzutów wobec Szpilmana; ponadto nie ukrywała choroby, podeszłego wieku i stanu psychicznego swej rozmówczyni.
Tuszyńska podkreślała w sądzie, że nie może powiedzieć ani czy Szpilman był policjantem, ani czy nim nie był. Podkreśliła, że w pamiętnikach Szpilman "wyciął" Gran ze swego wojennego losu, bo nie napisał, kto śpiewał w getcie jego popularną piosenkę. Nie chciałam zrobić podobnej manipulacji - oświadczyła. Mam nagrania i zapisy rozmów z Gran - dodała. Podkreślała, że Gran została zaszczuta "m.in. przez Szpilmana".
Wdowa po Szpilmanie mówiła sądowi, że zarzuty z książki nie są poparte żadnymi faktami czy dokumentami, a w spisach policjantów z getta nie ma jej męża. Przyznała, że Szpilman grywał w "Sztuce" na fortepianie, ale nigdy nie akompaniował Gran, dla której napisał piosenkę.
Syn Szpilmana mówił wcześniej, że książka w "skandaliczny sposób" narusza pamięć o jego ojcu. Ojciec nigdy nie był policjantem w getcie. To rojenia chorej kobiety przedstawione w mediach jako fakty - powiedział. Uważa on, że piosenkarka nie była wiarygodną osobą i - być może - starała się przerzucić ciężar własnej winy na innych.
Pierwszy raz Gran wysunęła oskarżenia wobec Szpilmana w książce wydanej przez nią w 1980 r. w Paryżu. Nie chciał jej wydać Jerzy Giedroyc, obawiając się procesu. Zbagatelizowałam to ostrzeżenie o tym, co może się rozpętać po próbie poruszenia tematu Wiery Gran. Ale gdybym wiedziała o tym wcześniej i tak nie zrezygnowałabym z napisania tej książki. Ta historia domagała się opowiedzenia - mówiła Tuszyńska.
Powodowie domagali się, by na czas procesu sąd zakazał rozpowszechniania książki w drodze tzw. zabezpieczenia powództwa. Sądy prawomocnie oddaliły ten wniosek.
W warszawskim sądzie trwają inne procesy o książki. Zapewne jeszcze potrwa toczący się za zamkniętymi drzwiami proces o głośną biografię Ryszarda Kapuścińskiego, wytoczony przez wdowę po pisarzu Alicję autorowi Arturowi Domosławskiemu i wydawcy. Także niejawnie toczy się proces wytoczony przez aktorkę Weronikę Rosati znanemu reżyserowi Andrzejowi Żuławskiemu za jego książkę pt. "Nocnik" (sąd zakazał jej rozpowszechniania). Oddalono zaś wniosek o zakazanie publikacji książki o Kapuścińskim.