Uroczystość odbyła się w gdańskim Dworze Artusa.
- Mam nadzieję, że nasze uznanie dla cierpienia i walki przyniesie efekty - mówił Lech Wałęsa, zwracając uwagę na to, że po latach byli wrogowie zaczynają doceniać swoich ówczesnych rywali.
Przypomniał, że jego przeciwnicy z lat 80. - Michaił Gorbaczow i Wojciech Jaruzelski - teraz doceniają zasługi walczących o wolność. - Uznają po latach naszą walkę- - powiedział pierwszy lider "Solidarności".
Lech Wałęsa mówił też o wyzwaniach, jakie niesie przed sobą współczesny świat. Zaproponował, by na bazie różnych religii i wyznań stworzyć laicki dekalog.
Zdaniem byłego prezydenta, taka postawa mogłaby przyczynić się do lepszego kształtowania przyszłych pokoleń. - Wychowajmy laickiego człowieka sumienia - apelował Lech Wałęsa.
Paweł Chodorkowski w imieniu ojca odebrał z rąk Lecha Wałęsy statuetkę i czek na 100 tysięcy dolarów. Syn laureata mówił, że jego ojciec jest nazywany w Rosji sumieniem narodu, a sumienie i wolność są w tym kraju gnębione.
Zaznaczył też, że kilkukrotnie rozmawiał na temat swojego ojca z Lechem Wałęsą.
- Pierwszy raz spotkałem się z panem prezydentem pół roku temu, wtedy dokładnie zapoznałem go z historią mojego ojca. Cały czas byliśmy w kontakcie z Instytutem Lecha Wałęsy - mówił Chodorkowski junior. Podkreślił, że jedyną zbrodnią jego ojca było to, że nie ugiął się przed władzą na Kremlu i zdecydował się wspierać opozycję.
O tym w swojej laudacji na cześć laureata mówił także były premier Jan Krzysztof Bielecki: Władza uznała, że poszedł o krok za daleko, nasz laureat takich szykan doświadczył wiele, często były one absurdalne - rodem z Kafki czy Gogola. Na pierwszych przesłuchaniach zamykano go w wielkiej, żelaznej klatce, jak najgorszego bandytę.