Rzecz działa się w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. To tam rano miał się rozpocząć proces 50-letniego Bogusława T. ze Szczecina, oskarżonego o molestowanie seksualne dzieci poniżej 15 roku życia. Grozi mu za to do 12 lat więzienia.
Nazwiska jego ofiar znalazły się na wokandzie, a przy każdym imieniu i nazwisku był także podpis "Pokrzywdzony małoletni". Tymczasem podczas tego typu procesów zachowuje się szczególne środki ostrożności - ofiary przesłuchuje się w tzw. błękitnym pokoju.
- Nie powinno do tego dojść. Sprawy o molestowanie nieletnich z zasady są prowadzone z wyłączeniem jawności. Dlatego nazwiska nie mogą być umieszczane na wokandzie - ocenia w GS24.pl sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie. Alicja Maria Jankowska, psycholog potwierdza: - Widać w sądzie, ktoś był wczoraj mało przytomny. Dorośli powinni robić wszystko, aby minimalizować skutki takich cierpień. Takie rany po pedofilu leczy się latami. Czasem skutki są tragiczne, bo dziecka nie daję się uratować, albo wpada w choroby jak bulimia i anoreksja.
Dane dzieci na wokandzie były także wtedy, kiedy zdecydowano o przesunięciu rozprawy na inny termin. Usunięto je dopiero po interwencji gazety.