Po wielu latach narzekań na burdy, bandyckie porachunki, włamywaczy, kieszonkowców czy grafficiarzy możemy wreszcie powiedzieć, że Polacy czują się u siebie bezpiecznie, i to znacznie bardziej niż inni Europejczycy. Odsetek mieszkańców, którzy uważają przemoc, przestępczość lub wandalizm za problem, jest u nas o 8 pkt proc. niższy, niż wynosi średnia dla wszystkich krajów Unii Europejskiej. – Ta statystyka cieszy. Bo wynika z niej, że bardzo się obniżyło poczucie prawdopodobieństwa, że za chwilę może ktoś na nas napaść albo że nas pobije lub ukradnie nam na przykład samochód spod domu czy rozbije szybę w mieszkaniu – ocenia socjolog prof. Ireneusz Krzemiński.
Warto zauważyć, że te zjawiska mocniej doskwierają mieszkańcom w krajach rozwiniętych, które uważamy za bardziej cywilizowane niż nasza ojczyzna. Dla przykładu są one problemem dla prawie co piątego Belga. Ciekawe jest również to, że w krajach będących głównymi kierunkami emigracyjnymi Polaków nie tylko przemoc, przestępczość i wandalizm doskwierają wyższemu niż u nas odsetkowi mieszkańców, ale i odsetek ten jest większy niż średnia dla wszystkich krajów unijnych. Choć i tak najgorzej w zestawieniu wypada Bułgaria, gdzie wymienione przez Eurostat zjawiska jedna czwarta mieszkańców kraju uważa za problem.
– Dane Eurostatu potwierdzają ustalenia z Diagnozy Społecznej, według których w latach 2009–2013 nastąpił bardzo szybki wzrost poczucia bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania – tłumaczy prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny. Zdaniem badacza jest to skorelowane ze spadkiem wskaźnika pospolitej przestępczości, która jest bezpośrednio przez ludzi odczuwana. – Subiektywne oceny Polaków idą w parze z obiektywnymi wskaźnikami spadku takich zdarzeń jak rozboje, napaści czy włamania – twierdzi prof. Czapiński. Dodaje, że zwłaszcza Warszawa – na tle innych stolic – należy do najbezpieczniejszych miejsc w Unii Europejskiej. Według niego duża w tym zasługa policji, która bardziej się przykłada do zapobiegania przestępstwom. – Ale decyduje o tym także samoorganizacja w wielu miejscach i lokalnych środowiskach, pod hasłem: róbmy wszystko, aby przegonić tych, którzy mogliby nam zagrażać – uważa prof. Czapiński.
Wysokie poczucie bezpieczeństwa odnotowują także sondaże prowadzone przez CBOS. W ostatnim, z kwietnia br., odsetek respondentów, którzy uważają, że miejsce ich zamieszkania można nazwać bezpiecznym i spokojnym, był rekordowy i wyniósł 90 proc. Badania CBOS pokazują, jak zmieniało się to poczucie bezpieczeństwa Polaków na przestrzeni prawie trzech dekad. Wynika z nich, że na początku transformacji ustrojowej – w kwietniu 1993 r. – spokój w miejscu zamieszkania deklarowało tylko 67 proc. respondentów.
Reklama
Trzeba jednak zauważyć, że na wynik badań dotyczących poczucia bezpieczeństwa mają również wpływ czynniki bezpośrednio niezwiązane z rzeczywistą skalą przestępczości. Jak zauważa dr Paweł Ostaszewski z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, takim czynnikiem może być ogólne poczucie bezpieczeństwa życiowego. – Zauważalna jest także zależność między ocenami przestępczości a sytuacją finansową. Jeśli z tą ostatnią jest kiepsko, to bardziej obawiam się kradzieży, bo odtworzenie utraconych dóbr jest dla mnie trudniejsze – wyjaśnia dr Ostaszewski. I dodaje, że mamy także tendencję do oceniania gorzej tego, co jest dalej od nas, a lepiej tego, co jest nam bliższe.
Widać to także w badaniach CBOS: o ile miejsce zamieszkania jako bezpieczne ocenia 90 proc. respondentów, o tyle podobną opinię o Polsce ma tylko 70 proc. „Niezmiennie od lat Polacy wyżej oceniają bezpieczeństwo w swoim otoczeniu niż generalnie w kraju” – czytamy w komentarzu do badania. Jeszcze inaczej sprawa się ma, kiedy respondentów zapyta się o to, czy obawiają się, że staną się ofiarą przestępstwa. W najnowszym badaniu taką obawę wyraziło 45 proc. badanych, choć tylko 5 proc. „bardzo się tego obawia”.
– Cywilizujemy się od ćwierć wieku, po tym jak żyliśmy w innej rzeczywistości politycznej i ekonomicznej. Dlatego przejawów patologii, zwłaszcza irracjonalnej, jest coraz mniej – ocenia prof. Marian Filar, karnista.
Policja potwierdza: przestępstw jest mniej

Rosnące poczucie bezpieczeństwa Polaków znajduje odzwierciedlenie w policyjnych statystykach. Według Komendy Głównej Policji tak dobrze, jeśli idzie o przestępczość (a raczej jej spadek) w naszym kraju, jeszcze nie było. Ogółem w 2013 r. policjantom zgłoszono 1,063 mln przestępstw, co oznacza spadek w stosunku do 2003 r. o 400 tys. To oznacza, że liczba dziennie odnotowywanych przez policjantów przestępstw spadła o 1113.

Policyjne statystyki pokazują na przestrzeni dekady spadek w przypadku każdego typu czynu zabronionego. Liczba zabójstw zmniejszyła się o połowę, z 1057 do 574. O ile w 2003 r. życie traciło przeciętnie 2,9 osoby dziennie, o tyle w 2013 r. było to 1,6 osoby. Podobnie rzecz wygląda w przypadku bójek oraz pobić, których średnio dziennie jest o 14 mniej a także kradzieży. O ile dziesięć lat temu policjanci odnotowali 336 tys. takich zdarzeń, o tyle w ub.r. było ich o 120 tys. mniej. Trzyipółkrotnie spadła liczba kradzieży samochodów, z 54,3 tys. do 15,5 tys.

Statystyki policyjne idą w parze ze wskaźnikami wiktymizacji, czyli mówiącymi o tym, jaki odsetek osób padł ofiarą przestępstwa. Potwierdzają one, że znacznie mniej Polaków spotykają kradzieże. Według CBOS jeszcze w 1999 r. 22 proc. z nas odpowiadało twierdząco na pytanie o to, czy ukradziono nam coś w ciągu ostatnich pięciu lat. W ub.r. odsetek osób udzielających takiej odpowiedzi spadł do 15 proc. W przypadku innych przestępstw, takich jak pobicia lub napady odsetek osób, które stały się ich ofiarami w ciągu pięciu lat od badania, pozostał przez ostatnie 15 lat stabilny i oscyluje wokół 3–5 proc.

Warto przy okazji zauważyć, że według Eurostatu w latach 2003–2012 liczba zarejestrowanych przestępstw w naszym kraju zmalała o 24 proc. Lepszymi wynikami w ostatniej dekadzie może pochwalić się jedynie Estonia (75-proc. spadek). Jednak nie wszędzie w UE przestępczość spada. Pogrążona w kryzysie Grecja w tym samym czasie odnotowała wzrost liczby kradzieży aż o 184 proc.