Po jego zakończeniu dziennikarze i przedstawiciele delegacji nie mogli wyjść z terenu byłego obozu i wtargnęli do muzealnego budynku. Interweniowała ochrona.
Według informacji z biura prasowanego muzeum, Włosi w nocy przebywali na terenie dawnego obozu Auschwitz już po zamknięciu jego bram. Otrzymali na to pisemną zgodę i byli umówieni byli z wartownikami, że zgodnie z ich życzeniem zostaną wypuszczeni przed północą.
Program skończyli jednak wcześniej i nie mogli się wydostać z terenu muzeum. Przez okno wtargnęli do budynku, w którym znajdują się kasy, księgarnia, poczta i bankomat. Uruchomili przy tym alarm i internowała muzealna straż.
Włosi naruszyli muzealną strefę bezpieczeństwa - tak incydent z delegacją Włoch tłumaczy w rozmowie z IAR Paweł Sawicki z Muzeum Auschwitz- Birkenau. Interweniowała straż muzeum.
Zgodnie z procedurą, wartownicy musieli wpisać do protokołu dane Włochów. Ci jednak nie chcieli się wylegitymować.
Gdyby te osoby podały dane, nie byłoby problemów, chociaż oczywiście naruszone zostało naruszone bezpieczeństwo. Przecież nie wchodzi się, zwłaszcza w tak szczególnym miejscu jak były obóz zagłady i miejsce pamięci, do zamkniętych budynków. Ale ponieważ odmówili wylegitymowania się, musieliśmy wezwać policję - takie mamy procedury - zaznacza Paweł Sawicki. Policja przez dwie godziny przesłuchiwali mężczyzn na terenie obozu. Następnie zabrali ich na posterunek. Włosi zostali wypuszczeni około 6:00 rano, po przesłuchaniu z udziałem tłumacza.
CZYTAJ WIĘCEJ: 70 rocznica wyzwolenia Auschwitz bez Pileckiego. Zapraszali w ostatniej chwili. KULISY >>>>
Teraz na portalach społecznościowych nie kryją oburzenia. Głos w tej sprawie zagrała polska ambasada w Rzymie. W oświadczeniu wydanym przez placówkę dyplomatyczną czytamy między innymi, że organizacja obchodów 70. rocznicy wyzwolenia byłego obozu Auschwitz-Birkenau wymagała wprowadzenia "drastycznie wzmożonych środków bezpieczeństwa".