Związkowe domino
O co chodzi w tej grze
Na pierwszy rzut oka sytuacja wygląda absurdalnie. Zarządy spółek Skarbu Państwa są najbardziej skłonne do ustępstw nie tuż po wyborach, ale tuż przed, bo wtedy niepokoje społeczne mogą wpłynąć na wynik. Dlaczego związkowcy ożywili się właśnie teraz?
– PO próbowało przedstawiać nas jako zbrojne ramię PiS, którego celem jest destabilizacja sytuacji w kraju przed wyborami. Dlatego postanowiliśmy wstrzymać się z protestami na czas wyborów. Ponieważ ważne problemy pracownicze wciąż są nierozwiązane, wracamy do sprawy – twierdzi Henryk Grymel z NSZZ „Solidarność”.
Wiele wskazuje na to, że istotna była przedwyborcza kalkulacja. – Destabilizacja tuż przed wyborami pewnie osłabiłaby PO. Część społeczeństwa oceniłaby jednak to zachowanie krytycznie. Efektem ubocznym mógłby być wzrost poparcia dla partii Nowoczesna, która słynie z retoryki antyzwiązkowej – usłyszeliśmy od jednego z posłów.
– Skoro związki czekały z eskalacją sporu do czasu tuż po wyborach, to można się zastanawiać, czy nie liczą na wsparcie nowej władzy i efekt szybszych zmian w składach zarządów – ocenia mec. Izabela Zawacka z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy. – Zapominają jednak, że skutki finansowe strajku, często rażąco niewspółmierne do ich żądań, będą dotyczyć spółki jako takiej, bez względu na to, kto będzie nią zarządzał – dodaje.
Część ekspertów uważa, że związki puszczają oko do nowej władzy. – Działacze chcą zwrócić uwagę nowej władzy na problemy w spółkach, a jednocześnie pokazać, z kim należy się liczyć w kontekście przyszłych decyzji i rozdań personalnych – twierdzi Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
– Zdecydowaliśmy się na strajk w PKP z obawy, że odchodząca ekipa spróbuje przeprowadzić zmiany, które negatywnie odbiją się na funkcjonowaniu kolei w przyszłości. W ciągu ostatnich dni z rady nadzorczej PKP bezprawnie zostali odwołani przedstawiciele związków zawodowych, żeby pozbyć się świadków planowanych działań – wyjaśnia Leszek Miętek, przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych.
Związkowcy sugerowali, że na ostatniej prostej może dojść do sprzedaży kolejnego pakietu akcji PKP Cargo, przez co Skarb Państwa straci kontrolę nad tą spółką, a ekipa tzw. bankomatów zapewni w niej sobie lądowanie po wyborach. PKP jednak stanowczo tym spekulacjom zaprzeczyły.
Według Adriana Furgalskiego decyzje o usuwaniu związkowców z rad nadzorczych spółek PKP zostaną niedługo odkręcone, a zgoda ze strony MIR na ich przeprowadzenie była błędem. – Związkowcy chcą mieć wpływ na to, w jaki sposób będą obsadzane kluczowe stanowiska, np. kto zostanie nowym prezesem PKP Cargo, a także jak będą obsadzone miejsca niżej – tłumaczy.
Mechanizmy prawne, które mogłyby zapewnić stabilność funkcjonowania spółki w obliczu gry związków zawodowych, są bardzo ograniczone.
– Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, która od 1991 r. w ogóle nie była nowelizowana, to jedna z bardziej niekompletnych w polskim systemie prawnym – ocenia mecenas Izabela Zawacka. – Na jej podstawie pracodawca nie jest w stanie zablokować sporu w sytuacji, gdy związek zawodowy wystąpi z niedozwolonym żądaniem. Pracodawca może szukać ochrony jedynie na gruncie przepisów cywilnych, np. poprzez pozew o ustalenie, czy spór jest legalny. Ale to wcale nie zawiesza nielegalnej akcji strajkowej.