"Europa będzie biała albo bezludna""Biała Europa braterskich narodów"
Konrad Dulkowski z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych uważa, że oba hasła jawnie podkreślają białą supremację. - Głoszone przez grupy mające na swoich sztandarach krzyż celtycki, będący międzynarodowym znakiem białych rasistów. Zakazany m.in. w Niemczech. Te same grupy, które niosły te hasła, oficjalnie przyznają się do faszyzmu. Dzisiaj organizatorzy twierdzą, że nie wiedzieli, iż takowi będą uczestniczyć, tymczasem było to ogólnie wiadome przynajmniej od miesiąca. Ośrodek także o tym informował. Hasło "Europa będzie biała albo bezludna" to jawne nawoływanie do eksterminacji innych ras – mówi.
Podobnie uważa dr Mariusz Bidziński, ze Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS. Jak mówi: "Są to jednoznacznie wypowiedzi o wydźwięku rasistowskim. Mamy tu podkreślony kolor skóry i określenia, które mogą wskazywać na negatywne konsekwencje dla osób o innych kolorach skóry. Wypowiedzi łamią zasady równości i niedyskryminacji".
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę""A na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści""Polska dla Polaków"
Te hasła słychać na wielu nagraniach z Marszu Niepodległości. Jak mówi Konrad Dulkowski wychodziły one z ust „młodzieńców, którzy urodzili się w latach 90. i nigdy nie walczyli z tzw. "komuną". Jego zdaniem jest to nawoływanie do przemocy wobec przeciwników politycznych, bo wszyscy, którzy nie zgadzają się z ideami nacjonalistycznymi to "lewaki" i "komuchy". - Pomijając już wszystko inne to nawet jeśli w Polsce komuniści byliby jakąś znaczącą siłą polityczną to publiczne nawoływanie do morderstw jest nadal zabronione z art. 255 KK § 2 – mówi.
- To wszystkie hasła można umieścić w jednym koszyku. Wszystkie wskazują na dyskryminację ze względu na pochodzenie, rasę czy poglądy polityczne. Takie działanie jest niedopuszczalne w naszym systemie prawnym. Konstytucja jasno mówi, że wszyscy jesteśmy równi i mamy prawo do takiego samego traktowania bez względu na jakiekolwiek elementy, które nas różnicują. Na tym polega demokracja - mówi dr Bidziński.
Konsekwencje
Jak podkreśla dr Bidziński granica wolności słowa przebiega tam, gdzie nasze słowa zaczynają naruszać prawa innych osób. - Niektórzy mogą myśleć, że lepiej by było żeby w Polsce żyli tylko Polacy, ale nie żyją. Więc bez względu na taką sytuację należy tolerować wszystkich mieszkańców. Nie można więc wskazywać, że ci, którzy nie są z dziada pradziada Polakami, nie powinni mieszkać w Polsce – mówi.
Jego zdaniem konsekwencje na podstawie kodeksu karnego mogą ponieść nie tylko osoby, które niosły transparenty z powyższymi hasłami, albo wznosiły zakazane okrzyki, ale także organizatorzy, którzy nie reagując na takie zachowania złamali prawo o zgromadzeniach. Jak mówi: "Zgromadzenia publiczne nie mogą nawoływać do nienawiści, rasizmu czy dyskryminacji. Rolą policji jest reagowanie na takie hasła i powinno dojść do zatrzymania tych osób, albo do doprowadzenia do zdjęcia tych haseł, tak aby zgromadzenie realizowało te cele, które zostały zgłoszone przy rejestracji zgromadzenia".
- Organizatorzy ponoszą pełną odpowiedzialność za to co się działo podczas Marszu. Ich rolą jest pilnowanie, by nikt niepożądany nie brał udziału w manifestacji lub głosił hasła, z którymi się nie zgadzają. Z całym szacunkiem dla organizatorów, ale mieli wystarczająco dużo czasu, aby zareagować, a nie pozwolić nieść te hasła przez kolejne 500 m, kilometr czy dwa kilometry. Nikt rozsądny nie powie mi, że przez godzinę nie można usunąć niechcianych uczestników. W przyszłości można tej grupie zakazać organizowania zgromadzeń publicznych, ponieważ dopuścili się złamania ustawy o zgromadzeniach - dodaje.
RPO „się przygląda”
O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy również Biuro RPO. W odpowiedzi udzielonej przez Marcina Sośnię, Naczelnika Wydziału Praw Migrantów i Mniejszości Narodowych w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich czytamy:
„Rzecznik Praw Obywatelskich z uwagą analizuje wszelkie doniesienia i informacje prasowe na temat przebiegu tegorocznego Marszu Niepodległości. Z pewnością także organy ścigania: Policja i Prokuratura powinny przyjrzeć się hasłom i symbolom prezentowanym przez uczestników Marszu - także tym hasłom wskazanym przez Panią Redaktor. Każdy stwierdzony przypadek publicznego nawoływania do nienawiści czy publicznego znieważania ze względu na pochodzenie narodowe, pochodzenie etniczne, rasę czy wyznanie, podobnie, jak każdy przypadek publicznego propagowania faszyzmu, powinien spotkać się ze zdecydowaną reakcją tych organów. Są to bowiem przestępstwa i to ścigane z urzędu. Rzecznik, korzystając ze swoich uprawnień, na tym etapie będzie monitorował działania podejmowane przez organy ścigania”.
Zawiadomienie złożone
Zawiadomienie o przestępstwie propagowania rasizmu oraz dyskryminacji w czasie Marszu Niepodległości złożył już w prokuraturze Jonny Daniels, prezes Fundacji From the Depths.
W komunikacie Fundacji przypomniano, że uczestnicy marszu trzymali transparenty wzywające do "Białej Europy", "Czystej krwi"; pojawiły się także doniesienia o wykrzykiwaniu haseł takich, jak "Seig Heil", "Biała siła", "Żydzi won z Polski" i "Usunąć żydostwo z władzy". Podkreślono, że wykrzykiwane hasła oraz transparenty prezentowane w czasie marszu dotyczyły nawoływania do nienawiści na tle różnic etnicznych oraz rasowych - co określają artykuły Kodeksu karnego 256, 257 i 119).
Art. 257 głosi: Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Art. 119. par. 1 stanowi: Kto stosując przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.