Na sesji 5 października 2016 roku Rada Miasta Białystok, z wniosku i głosami większościowego klubu radnych PiS, obniżyła wynagrodzenie prezydenta miasta.

Reklama

Głosowanie poprzedziły wystąpienia kilku radnych PiS, wśród nich był również radny Krzysztof Stawnicki. Mówił wtedy m.in., że do radnych "docierają sygnały" o tym, że Tadeusz Truskolaski jest "niedostępny" dla mieszkańców.

Stawiał mu zarzut, że w tygodniu przez trzy dni jest w Brukseli, jeden dzień poświęca na pracę na uczelni, a jeden - w magistracie.

Co do pracy prezydenta na uczelni radny użył określenia "jakieś chałtury"; tymi słowami Tadeusz Truskolaski poczuł się dotknięty i skierował do sądu powództwo o naruszenie jego dóbr osobistych. Przed sądem doszło do ugody. Jednym z punktów jej realizacji były przeprosiny na sesji rady, czyli w miejscu, gdzie padły kontrowersyjne słowa.

Z moich ust padły za ostre słowa; są pewne granice kultury wypowiedzi, których my jako radni powinniśmy przestrzegać - przyznał na poniedziałkowej sesji radny Stawnicki. Zaznaczył jednak, że często w trakcie sesji padają "bardzo mocne sformułowania".

Wiadomo, emocje sięgają zenitu podczas niektórych sesji. Nikt z nas nie jest święty i tutaj naprawdę różne mocne sformułowania padały - mówił Stawnicki. Jak dodał często radni wyrażają nie tyle opinie swoje, co są głosem mieszkańców Białegostoku. Formalnie też przeprosił prezydenta Białegostoku z mównicy za swoje słowa sprzed roku.

Dziękuję za te słowa panu radnemu, mam nadzieję, że złagodzą te spory polityczne, które pomiędzy nami występują - powiedział prezydent Truskolaski. Dodał, że zawartą przed sądem ugodę uważa za "skonsumowaną".

Reklama

Nie mam w tej chwili żalu do pana radnego, przyjmuję te przeprosiny. Niech to będzie taki nowy początek wyższej jakości kultury politycznej i dyskusji politycznej w naszym mieście - podkreślił prezydent.

Sama sprawa obniżenia zarobków prezydenta Białegostoku znalazła swój finał w sądzie pracy. W I instancji Tadeusz Truskolaski ten proces wygrał, ale - w ubiegłym tygodniu - białostocki sąd okręgowy wyrok ten uchylił i powództwo prezydenta o przywrócenie mu poziomu zarobków oddalił.