Pismo w tej sprawie otrzymali też parlamentarzyści - członkowie sejmowej komisji ds. służb specjalnych i senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji.
Skarga Wojtunika dotyczy działalności CBA i ministra koordynatora służb specjalnych, którym zarzuca przekazanie PAP informacji z prowadzonego przez Prokuraturę Regionalną w Krakowie postępowania przygotowawczego. Wojtunik podniósł w skardze, że na obecnym etapie postępowania są one objęte klauzulą tajności, więc ujawnienie ich w konsekwencji spowodowało naruszenie zasad praworządności oraz jego interesu.
Wojtunik złożył swoją skargę na podstawie artykułu konstytucji, który mówi, że każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą do organów władzy publicznej oraz do organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej.
W skardze Wojtunik domaga się, aby CBA i minister koordynator służb specjalnych, zaniechali udostępniania dalszych informacji na temat postępowania prowadzonego przeciwko niemu i aby pociągnięto do odpowiedzialności osoby odpowiedzialne za ujawnienie informacji, które naruszają jego prawnie chronione interesy. Wojtunik chce też, aby zweryfikowano, czy w związku z treściami przekazanymi mediom, nie doszło do popełnienia przestępstwa przeciwko ochronie informacji bądź innego naruszenia prawa.
Były szef CBA przypomniał, że to nie Biuro prowadzi postępowanie, a robi to wydział I ds. przestępczości gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Krakowie.
To jedyny organ, który ma umocowanie do dysponowania informacjami dotyczącymi prowadzonego postępowania i ujawnienia bądź nie, okoliczności mających znaczenie merytoryczne dla sprawy - ocenił Wojtunik.
Odpowiedź CBA na pytania dotyczące jego działań w czasie, gdy sprawował funkcję szefa CBA - przekonywał Wojtunik - powinna ograniczyć się jedynie do informacji o toczącym się postępowaniu prokuratorskim.
Według Wojtunika, to nie pierwszy raz, gdy media publikowały informacje CBA o tej sprawie - było tak wielokrotnie od 2015 r. i według niego również bezprawnie.
Wojtunik uważa, że podobnych praktyk dopuszcza się nadzorujący prace Biura, minister koordynator służb specjalnych. Według Wojtunika, 20 lipca w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik miał wypowiadać się "w sposób analogiczny do retoryki CBA". Wojtunik ocenił, że w wywiadzie Wąsik kierował wobec niego groźby karalne oraz wywierał presję na prokuraturę oraz sądy. Według Wojtunika, Wąsik miał tam powiedzieć: "Jest jeszcze kilka zawiadomień,. Prokuratura wolno mieli te materiały, bo młyny sprawiedliwości wolno mielą. Ale domielą. Pan Wojtunik musi odpowiedzieć za swoje czyny".
Nie bez znaczenia pozostaje okoliczność, iż przytoczone informacje sformułowane zostały w sposób nie tylko złośliwy ale i kategoryczny, przez co istnieje duże prawdopodobieństwo, iż mogą one wprowadzać w błąd opinię publiczną, co do przesądzenia o mojej winie już na obecnym etapie postępowania, co nie jest li tylko krzywdzące dla mnie, moich bliskich oraz moich szeroko pojętych, prawnie chronionych interesów, ale również narusza to obowiązujące normy prawne, zakazujące wypowiadania się, co do winy osoby, wobec której nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok - zwraca uwagę Wojtunik w uzasadnieniu skargi.
Wojtunik odniósł się do informacji CBA z 19 lipca, że jego sprawa dotyczy nieprawidłowości związanych z byłym dyrektorem warszawskiej delegatury Biura, Robertem G.
Wydział Komunikacji Społecznej CBA poinformował wówczas PAP, że były dyrektor delegatury CBA w Warszawie "Robert G. dopuścił się działań sprzecznych z prawem, polegających na wykorzystaniu do własnych celów środków znajdujących się w funduszu operacyjnym CBA". "Mowa o kwocie sięgającej kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ponadto doprowadził do dekonspiracji niejawnego lokalu CBA, który Robert G. wykorzystywał do celów prywatnych. G. pobierał również "haracze" od nagród, jakie przyznawał swoim funkcjonariuszom" – podano wówczas w komunikacie CBA, przesłanym PAP.
Jak podkreślono w komunikacie, "Paweł W., mimo posiadania pełnej wiedzy we wskazanych sprawach, nie zawiadomił prokuratury, co więcej, podjął decyzję o zniszczeniu materiałów, które mogły stanowić dowód we wskazanych sprawach". "Działania te miały na celu uniknięcie przez funkcjonariusza odpowiedzialności za czyny, których się dopuścił" – wskazywało CBA.
Biuro informowało wówczas także, że "Paweł W. poinformował prokuraturę tylko o niektórych czynach popełnionych przez Roberta G., dopiero po trzech latach, kiedy zostały one ujawnione już w mediach"; i że "w wyniku działań byłego szefa CBA, dyrektor Delegatury w Warszawie odszedł z Biura na emeryturę, pobierając wysoką odprawę (100 tys. zł netto) i nie został nawet ukarany dyscyplinarnie". "Sprawa przestępstw popełnionych przez Roberta G. jest obecnie na etapie postępowania sądowego" – podano w lipcowym komunikacie CBA.