W sobotę więzień Artur K., przebywając na przepustce, miał zamordować konkubinę i jej dziecko. Artur K. sam zgłosił się na policję. W niedzielę usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa i został tymczasowo aresztowany. Śledczy nie informują, czy mężczyzna się przyznał. Wiadomo, że złożył obszerne wyjaśnienia.
Jaki był pytany na konferencji prasowej o zarzuty PO i Nowoczesnej, w kontekście podwójnego zabójstwa w Warszawie, że zaniedbuje obowiązki w resorcie sprawiedliwości ze względu na zaangażowania w kampanię wyborczą. - To jest coś wyjątkowo obrzydliwego, żeby taką tragedię wykorzystywać w polityce (...) takich tragedii za czasów rządów Platformy było pełno, naprawdę dużo więcej, niż za naszych rządów - powiedział Jaki.
Przekonywał, że za obecnych rządów służba więzienna przeszła największa modernizacją od 1989 r. - Przeprowadziłem pierwszą ustawę modernizacyjną służby więziennej od 1989 roku. Jak przychodziłem do Ministerstwa Sprawiedliwości, najmniej więźniów w Europie pracowało w Polsce, dzisiaj pracuje najwięcej - mówił Jaki.
Dodał, że za jego sprawą, nie mogą pracować poza zakładem karnym osoby skazane za najcięższe przestępstwa. - My chcemy ostrej polityki karnej - podkreślił.
Jak ocenił, zabójstwo w Warszawie to "gigantyczna tragedia i nikt tego nie lekceważy". - Trwa w tej chwili kontrola, wkrótce, jak zobaczę na moim biurku, jakie są wyniki, będę ewentualnie wyciągał wnioski, jeżeli ktoś popełnił błąd - powiedział Jaki.
Dodał, że w kontroli biorą udział doświadczeni sędziowie, "doświadczone osoby, które wcześniej pracowały również w służbie więziennej, również osoby z Ministerstwa Sprawiedliwości". - Zależy mi, żeby wyniki kontroli były szybkie - podkreślił Jaki.
Bardzo dobrze państwo wiecie, że ja nie mam na to co się zdarzyło żadnego wpływu, ale to jest gigantyczna tragedia (...) jeżeli zostały popełnione jakieś błędy, to gwarantuje państwu, że będą wyciągane twarde wnioski - powiedział Jaki.
Zaznaczył, że o tym, czy ktoś może wyjść z zakładu karnego, czy otrzymuje przepustkę, decyduje całe grono specjalistów, a o wysokości wyroków decyduje sąd.
Tragedię na warszawskim śródmieściu komentowała także Służba Więzienna. Podano, że mężczyzna został w 2004 roku skazany na 15 lat pozbawienia wolności za zabójstwo. Od 2016 roku korzystał z przepustek, na których był ponad 90 razy, początkowo z konwojem, później w asyście rodziny, a ostatnie były mu już udzielane bez nadzoru. Zawsze wracał na czas, a podczas przepustki meldował się na komisariacie. Nie sprawiał kłopotów, a końcówkę kary odbywał w półotwartym zakładzie karnym na warszawskim Bemowie.
Do tragedii, z którą związek ma 40-latek, doszło w sobotę. Około godz. 17 matka 35-letniej mieszkanki Śródmieścia, zaniepokojona faktem, że nie może dostać się do mieszkania, wezwała ślusarza. Po otwarciu drzwi odnalazła ciała córki i 3-letniego wnuczka.
Z uwagi na dobro postępowania prokuratura nie informuje o "mechanizmie śmierci" ofiar, ale - jak powiedział PAP prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie - jest on znany. W poniedziałek odbyła się sekcja zwłok.
40-latek i 35-latka poznali się kilka miesięcy temu. Jak ustaliła prokuratura, para planowała ślub, który miał odbyć się w tym miesiącu. Trzyletni chłopiec nie był ich wspólnym dzieckiem.