Fundacji Pro - Prawo do Życia nie powstrzymała nawet stanowcza postawa władz Archidiecezji Warszawskiej, które zadecydowały o katolickim charakterze pogrzebu.

Rzecznik prasowy Archidiecezji ks. Przemysław Śliwiński napisał w komunikacie, że "znana powszechnie postawa Zmarłego wobec aborcji, która była sprzeczna z nauczaniem Kościoła" mogła wywoływać "uzasadniony niepokój wiernych". "Nie sposób jednakże pominąć wdzięczności licznego grona kobiet w zagrożonych ciążach, którym Zmarły pomógł w urodzeniu ich dzieci" - podkreślił.

Reklama

W ten sposób Archidiecezja Warszawska zareagowała na list otwarty Mariusza Dzierżawskiego, prezesa Fundacji Pro-Prawo do Życia. Nazwał w nim prof. Dębskiego "aborterem". Przekonywał, że zmarły "wielokrotnie zabierał głos w debacie publicznej, opowiadając się za dopuszczalnością aborcji eugenicznej, w tym również za aborcją dzieci podejrzanych o Zespół Downa". Powołał się też na przepis z prawa kanonicznego, stanowiący, że "kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa".

"Kościół nigdy nie zaprzestaje modlitwy za zmarłych, zwłaszcza tych, którzy tej modlitwy najbardziej potrzebują. Prof. Romuald Dębski był ochrzczonym katolikiem i przed śmiercią został opatrzony Świętymi Sakramentami, które w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia powodują zatrzymanie skutków ewentualnie zaciągniętej ekskomuniki. Ponadto żadna kara przewidziana przez prawo kościelne nie została Mu wymierzona ani wobec Niego zadeklarowana (...). Mamy prawo do oceny Jego postępowania, także negatywnej, nie znamy jednak Jego najgłębszych motywacji i tajemnic Jego sumienia. Zmarły podlega już tylko trybunałowi Miłosiernego Boga" - uznała Archidiecezja Warszawska.

Prof. Romuald Dębski był specjalistą w zakresie położnictwa i ginekologii, perinatologii oraz endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości. Kierował Kliniką Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. Prowadził i ratował wiele trudnych, zagrożonych ciąż.

Nie bał się jednak zabierać głosu w sprawach dotyczących aborcji. - Niewielu ludzi w Polsce jest w stanie wyjść na ulicę i powiedzieć "tak, w dramatycznych sytuacjach podejmuję dramatyczne decyzje". Ja, gdy staję w obronie praw pacjentki, jestem nazywany mordercą - mówił. Krytykował m.in. prof. Bogdana Chazana, który odmówił wykonania zabiegu. Sprzeciwiał się zaostrzaniu ustawy antyaborcyjnej.

Na te argumenty najwyraźniej pozostali i pozostaną głusi przedstawiciele fundacji. W dniu pogrzebu, ok. kilometra od kościoła, zgromadzili się protestując przeciwko katolickiemu charakterowi uroczystości.

Prof. Romuald Dębski zmarł przed świętami w wieku 62 lat.

Reklama