Protest rozpoczął się po godz. 13 przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia od trąbienia w wuwuzele. Następnie głos zabrali organizatorzy, m.in. przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel. - Zasadniczym przesłaniem tej manifestacji jest - dość umierania pacjentów w kolejkach do leczenia - mówił.
Do protestujących wyszedł wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. W rozmowie z dziennikarzami powiedział on, że w ostatnich latach wzrosło finansowanie ochrony zdrowia, które - jak mówił - zostało przeznaczone m.in. na zmniejszenie kolejek. - Obiecaliśmy 6 proc. PKB w 2024 roku i tak jak we wszystkich innych przypadkach, rząd Prawa i Sprawiedliwości dotrzyma słowa - podkreślił.
- Walczymy też o to, aby w Polsce było też więcej lekarzy, o 50 proc. więcej miejsc na studiach lekarskich. Wszyscy wiemy, że wykształcenie lekarza to jest kwestia 10 lat, więc wiemy, że nie wydarzy się to z dnia na dzień - mówił Cieszyński.
Spod Ministerstwa Zdrowia demonstranci przeszli pod Sejm.
Protest otwierał transparent: "6,8 proc. PKB na zdrowie". Demonstranci nieśli również inne transparenty: "W sieci szpitale umierają po cichu", "Stop śmierci w kolejkach", "Zmęczony lekarz = żaden lekarz", "Krótsza kolejka = dłuższe życie", "Wszyscy jesteśmy pacjentami", "Dość oszczędności na zdrowiu i godności", lekarze nieśli czerwone baloniki w kształcie serca i krzyczeli m.in.: "Pozwólcie nam leczyć w Polsce" i "Powiedz lekarzu, gdzie wyjedziesz po stażu".
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja przemawiając pod Sejmem powiedział, że jest na demonstracji z poczucia obowiązku wobec lekarzy i pacjentów. - Od dawna wiadomo, że zdrowie to nie koszt - to wspaniała inwestycja - mówił.
Matyja dodał też, że nakłady to nie wszystko. Apelował, aby nie skłócać lekarzy z pacjentami. - Idziemy w jednym szeregu - podkreślał.
Łukasz Jankowski z Porozumienia Rezydentów zaznaczył, że protest jest apolityczny i dlatego odbywa się po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Przemawiający podkreślali, że zdrowie powinno być priorytetem nie tylko tego, ale i każdego rządu.
Krzysztof Bukiel zabierając głos pod Sejmem zwracał się do polityków. - Pacjenci w Polsce w kolejkach do leczenia umierają, lekarze na dyżurach w Polsce umierają - mówił. Dodał, że nie jest to slogan, ale prawda.
Zarzucił też prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu i rządowi Mateusza Morawieckiego, że przeznacza 40 mld zł obiecane w kampanii wyborczej do PE na inne cele niż podwyżka nakładów na służbę zdrowia.
Bukiel ocenił też, że z badań wynika, że Polacy chcą, by rząd przeznaczał więcej środków na ratowanie życia i zdrowia.
Protestujący złożyli w biurze podawczym Sejmu projekt petycji ws. podniesienia nakładów na opiekę zdrowotną do 6,8 proc. PKB.