Jak przypomina radio TOK FM, Marek Jopp w 2017 roku starał się o miejsce na studiach podyplomowych, na kierunku Polityka ochrony środowiska - ekologia i zarządzanie, częściowo finansowym ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jedynym powodem odmowy przyjęcia na studia było to, że nie dostarczył opinii proboszcza parafii właściwej dla jego miejsca zamieszkania.

Reklama

- Postawienie takiego wymogu było całkowicie nie do spełnienia przez pana Marka i w zasadzie wykluczało go z grona kandydatów na tego rodzaju studia - mówi mecenas Jakub Witkowski, jeden z pełnomocników mężczyzny. - W odpowiedzi na pozew szkoła twierdziła, że ustawa, na którą powoływał się Jopp nie ma w tej sprawie zastosowania, bowiem Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu jest uczelnią katolicką, której etyka opiera się na religii, na wartościach chrześcijańskich. To miało powodować - w opinii pełnomocnika szkoły - że kryterium związane z obowiązkiem dostarczenia zaświadczenia od księdza proboszcza, jest kryterium proporcjonalnym i uzasadnionym - tłumaczy mecenas.

Sąd tego zdania jednak nie podzielił, uznając roszczenia Joppa jako uzasadnione. - Sąd pierwszej instancji, w sposób stanowczy, uznał roszczenia pana Marka za uzasadnione w całości, stwierdzając, że powód stał się ofiarą niedopuszczalnej dyskryminacji ze względu na swoją bezwyznaniowość - mówi mecenas Jakub Witkowski. Sąd II instancji ten wyrok podtrzymał.

Uczelnia ma zapłacić swojemu niedoszłemu studentowi 5 tysięcy zł jako rekompensatę krzywdy, której doświadczył w związku z zaistniałym wykluczeniem.

Jopp to działacz Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Już zapowiada, że będzie się ponownie starał o przyjęcie w mury toruńskiej uczelni.