Pasażerowie, którzy jechali do Szczecina, klęli na czym świat stoi. Ich pociąg stanął w szczerym polu. I to na długo. A to dlatego, że policjanci ze Stargardu Szczecińskiego bardzo poważnie potraktowali sygnał o bombie. Zatrzymali skład w Wielkopolsce, wyprowadzili z niego ok. 200 osób i zaczęli szukać.
Każdy z przedziałów sprawdzały specjalnie wyszkolone psy. Do Stobna przyjechali też strażacy i funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei oraz pogotowie.
Okazało się, że bomby w pociągu nie było. Policjanci szybko za to namierzyli dowcipnisia, który zadzwonił na policję z fałszywym alarmem.
Okazało się, że jest nim 18-latek z miejscowości Łobez w województwie zachodniopomorskim - pasażer zatrzymanego przez policję pociągu. Dalej pojechał już policyjnym radiowozem. Teraz będzie odpowiadał za swój głupi żart.