Alarm we Włoszech wybuchł po tym, gdy na północy kraju w ciągu kilku dni stwierdzono ponad 150 przypadków zachorowań.
W szpitalu w Brescii w Lombardii, na północy Włoch, zmarła szósta osoba zakażona koronawirusem - poinformowały w poniedziałek służby medyczne. To kobieta, która przebywała na oddziale onkologicznym i była w poważnym stanie - wyjaśnili lekarze.
W Lombardii i w Wenecji Euganejskiej zanotowano zdecydowaną większość z potwierdzonych dotąd we Włoszech przypadków zachorowań.
Muszą oni (Polacy) zachować daleko idący spokój. Muszą sami się obserwować. Muszą widzieć, że mogli spotkać się z zagrożeniem. Między nami mówiąc, ono nie jest tak wielkie, jak się wszystkim wydaje – zaznaczył Pinkas w TVN24. Jak zauważył kwarantannie we Włoszech poddano 11 tys. osób.
Według Pinkasa problemem w tej sytuacji może być jednak to, że nie wiadomo w jaki sposób doszło do zakażenia i w ciągu dwóch dni dwukrotnie zwiększyła się liczba zainfekowanych we Włoszech. - To jest już takie narastanie wykładnicze we Włoszech - dodał.
Wyraził nadzieję, że władze włoskie poradzą sobie z tym problemem. Pinkas zaznaczył, że koronawirus może zostać zwalczony za pomocą „rozsądku, spokoju, braku paniki i własnej odpowiedzialności”.