Wystarczy, że powstanie zapowiadana od lat nowa tama na Wiśle, a redemptorysta dostanie od państwa odszkodowanie za działkę. Tama oznacza, że tereny, na których o. Rydzyk chce wybudować m.in. salę audiowizualną i inne budynki, zostaną zalane. "Trzeba podjąć decyzję, czy budować tamę, która umocni tamę we Włocławku, czy też ją rozebrać. Bo jeśli nowa tama zostanie wybudowana, to działka dzierżawiona przez Rydzyka zostanie zatopiona" - alarmował wczoraj na antenie Radia Zet były minister środowiska Stanisław Żelichowski z PSL.

Kontrowersje budzi też sam fakt dzierżawy przez Rydzyka gruntów leżących nieopodal jego Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Jak w sobotę napisała "Gazeta Wyborcza", Zarząd Gospodarki Wodnej dwa dni po wyborach parlamentarnych wydzierżawił redemptorystom należącą do państwa działkę 1,35 ha za 3 zł za metr kw. W Toruniu ceny jednak są pięciokrotnie wyższe.

Pełnomocnik rządu do walki z korupcją Julia Pitera poleciła ministrowi środowiska wyjaśnić tę sprawę. Kontrola potrwa przynajmniej do środy. Pitera podejrzewa, że urzędnicy, którzy wydali pozwolenie na dzierżawienie działki, mogli przekroczyć swoje uprawnienia. "Bo jeżeli wydali decyzję o dzierżawie, wiedząc, że na działce będącej terenem zalewowym mają powstać inwestycje budowlane, nie tylko dopuścili się przekroczenia uprawnień. Mogło też dojść do narażenia interesu państwa" - tłumaczyła Pitera.

Okazało się też, że dokumenty dotyczące dzierżawy Rydzyka znajdowały się w spalonym samochodzie Pitery. "Były w moim samochodzie dlatego, że ja je dostałam na tzw. mieście i wiozłam do urzędu. To nie są dokumenty wyniesione z urzędu" - powiedziała Pitera.





Reklama

p

Abp Marian Gołębiewski: O. Rydzyk działa na własny rachunek

Bogumił Łoziński: Czy ksiądz arcybiskup podziela opinię ojca Tadeusza Rydzyka i jego środowiska, że rząd Donalda Tuska chce zniszczyć dzieła stworzone przez dyrektora Radia Maryja?
Abp Marian Gołębiewski*: O ile się orientuję, dotacje, jakie otrzymały podmioty związane z Radiem Maryja w okresie poprzedniego rządu, zostały przyznane zgodnie z prawem.

Ale obecny rząd nie ogłosił, że przyznano je nielegalnie, jedynie sprawdza, czy zostały zachowane odpowiednie procedury, np. w sprawie środków na odwierty geotermalne. Jednak ojciec Rydzyk uważa, że to już jest szykana.
Ponieważ nikt nie stawia zarzutów o złamanie prawa czy wniosku o odebranie przyznanych środków, to krzyk środowiska Radia Maryja jest przedwczesny. Radziłbym zachować spokój do ostatecznego wyjaśnienia wszystkich spraw.

A czy ksiądz katolicki powinien grozić rządowi manifestacją?
Każdy walczy o swoje sprawy. W społeczeństwie demokratycznym nikomu nie można odbierać prawa do walki o swoje racje, także księdzu. Inna sprawa, czy taka manifestacja odniosłaby jakiś skutek. Może ojciec Tadeusz Rydzyk tylko rzuca hasła o manifestacji, aby bronić swoich racji.

A czy konflikt między ojcem Tadeuszem Rydzykiem a obecnym rządem nie odbije się negatywnie na relacjach Kościół - państwo?
Radio Maryja jest rozgłośnią ojców redemptorystów. Działań o. Rydzyka nie można utożsamiać z całym Kościołem czy Episkopatem. Ojciec Tadeusz Rydzyk działa na własny rachunek, jeśli wezwie swoich zwolenników do antyrządowej manifestacji, to absolutnie nie można powiedzieć, że to jest inicjatywa Kościoła. To będzie jego prywatna sprawa. Kościół nie jest przeciwnikiem tego rządu, który dopiero zaczyna sprawować władzę. Podobnie jak społeczeństwo czekam na pozytywne efekty jego działań.

A może Episkopat powinien jasno powiedzieć, że nie można utożsamiać działań ojca Rydzyka z Kościołem?
To jest oczywiste. Trudno, żebyśmy jako Episkopat zabierali głos w każdej sprawie dotykającej życia społecznego. To byłaby przesada.














p

*Arcybiskup Marian Gołębiewski jest metropolitą wrocławskim, członkiem Zespołu Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja Episkopatu Polski.