Powodów, dla których posłowie powinni jechać na Euro 2008 jest - ich zdaniem - bez liku. "Chcemy reprezentować nasz kraj na mistrzostwach. Będzie to dobre doświadczenie, bo zobaczymy, jak się takie wielkie wydarzenie przygotowuje i być może wykorzystamy te doświadczenia przy organizacji Euro 2012" - tłumaczy gazecie "Metro" poseł Tomasz Garbowski z LiD.

Reklama

"Sam nie będę jechał, ale chcę pomóc kolegom z klubu, którzy interesują się piłką nożną" - przyznaje z kolei Grzegorz Janik z PiS. On, Garbowski i Mirosław Maliszewski z PSL podpiszą się w imieniu klubów pod poselskim apelem o przyznanie biletów dla Sejmu. Po świętach trafi on na biurko prezesa PZPN Michała Listkiewicza.

Politycy nie liczą na darmowe bilety - zastrzega Janik. W akcie poświęcenia gotowi są "nawet za nie zapłacić". A o determinacji parlamentarzystów codziennie przekonuje się minister sportu Mirosław Drzewiecki. Prośbami o załatwienie biletów zasypują go nie tylko partyjni koledzy, ale nawet polityczni wrogowie z PiS - pisze "Metro". "Dzwonią, piszą listy" - potwierdza minister. "Ale ja im odpowiadam: <Radźcie sobie sami!>"

Jak ustaliła gazeta, w resorcie powstaje lista osób, które pojadą na mistrzostwa. Wśród nich przedstawiciele Warszawy i Gdańska, a także członkowie spółki PL 2012, która zajmuje się organizacją Euro w Polsce. Czy miejsce znajdzie się i dla posłów?

"Metro" zauważa, że Niemcy dostali od UEFA taką samą liczbę 22 tysięcy biletów na rozgrywki. Dla kibiców przeznaczyli ich jednak... dwa razy więcej.