Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach rozpoczyna w tym tygodniu sprawdzanie, czy roznoszące chorobę owady z rodziny kuczmanów dotarły już do Polski - dowiedział się "Newsweek". "Właśnie montujemy 20 specjalnych pułapek na owady i rozpoczynamy zbieranie osobników, które w nie wpadły" - ujawnia tygodnikowi Tadeusz Wijaszka, dyrektor instytutu.

Reklama

Pierwsze 24 pułapki tego typu pojawiły się w Polsce w zeszłym roku. "Znaleźliśmy wówczas wiele kuczmanów, w tym trzy gatunki, które mogą przenosić wirusa choroby niebieskiego języka" - mówi Wijaszka. Jego zdaniem możemy spodziewać się wystąpienia tej choroby w Polsce.

Podobne do komarów kuczmany występowały dotąd w Afryce, rzadko zapuszczały się na południe Europy. Jednak fala upałów sprawiła, że w ostatnich latach kuczmany rozprzestrzeniły niebezpiecznego wirusa na wielkim obszarze od Włoch, Hiszpanii, Portugalii poprzez Francję, Belgię, Holandię, aż po sąsiadujące z naszym krajem Niemcy.

Zaraza - jej nazwa pochodzi od sinego koloru języka zwierząt, które na nią zapadły - potrafi zdziesiątkować stada przeżuwaczy. Dlatego dwa lata temu w Holandii po stwierdzeniu choroby natychmiast wydano całkowity zakaz eksportu bydła, owiec i kóz z tego kraju. PIW i Główny Inspektorat Weterynarii robią wszystko, by uniknąć takiego scenariusza.

Reklama

Główny Inspektorat Weterynarii przyznaje, że nie ma skutecznego leku na chorobę niebieskiego języka - prewencja jest jedynym rozwiązaniem. W razie potwierdzenia choroby nie pozostaje nic innego, jak wybicie zainfekowanego stada.