W piątek wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza przesłała do Senatu odpowiedź na prośbę wyrażenia opinii ws. uchwalonej przez Sejm ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów prezydenckich zarządzonych w 2020 r. "PKW nie jest uprawniona do oceny wprowadzanych przez ustawodawcę regulacji, lecz zobowiązana jest ustawowo do ich realizacji. Kwestie związane z ustaleniem sposobu przeprowadzenia wyborów są bowiem decyzjami o charakterze politycznym, a PKW z uwagi na charakter wykonywanych ustawowych zadań, nie może się wypowiadać w tego rodzaju sprawach. Decyzje polityczne w przedmiotowym zakresie należą do wyłącznej kompetencji ustawodawcy" - głosi opinia Komisji.

Reklama

Szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak mówił PAP, że w Komisji ścierały się poglądy nt. tego, czy PKW jest władna opiniować proces legislacyjny. Część kolegów wychodziła z założenia, że w ogóle nie powinniśmy opiniować. Ja muszę wyważyć stanowisko wszystkich dziewięciu członków PKW - mówił Marciniak.

Przypominał, że od lutego PKW działa w nowym skład, w którym 7 z 9 członków zostało wskazanych przez Sejm. Ta komisja ma zupełnie inny charakter, niż poprzednia, w której był tylko sędziowski skład. Tu, nie ma co ukrywać, są osoby, które zostały wskazane przez konkretne kluby poselskie - podkreślił.

Jest inaczej. Ale odnoszę wrażenie - mimo pewnych zawirowań - że zawsze można dojść do konsensusu. Współpraca układa się dobrze, no, może z małymi wyjątkami, ale umiemy różnić się pięknie i w zgodzie - mówił Marciniak. Przyznał, że choć w Komisji są różne spojrzenia na dane sprawy, to stanowisko dla Senatu zostało przyjęte niemal jednogłośnie - przy jednym głosie wstrzymującym.

Odnosząc się do treści dokumentu przekazanego Senatowi, Marciniak podkreślił, że organy wyborcze nie mogą opowiadać po żadnej ze stron sporu politycznego. My jesteśmy organem administracji wyborczej. Naszym zadaniem jest zorganizowanie i sprawne przeprowadzenie wyborów, uczciwych i transparentnych - zaznaczył.

Szef PKW ocenił, że obecna sytuacja związana z trwającym procesem legislacyjnym to "olbrzymi problem pod względem prawnym". Z jednej strony obowiązuje Kodeks wyborczy. Na to się nakłada zmiana, która weszła w życie w ubiegły piątek, że pewnych zadań nie wykonuje już PKW, w tym nie zleca druku kart. I na to nakłada się trzecia płaszczyzna, czyli procedowana w Senacie ustawa o głosowaniu korespondencyjnym - wyliczał.

Wejście w życie nowych przepisów - mówił Marciniak - to zdarzenie przyszłe i niepewne, bo wszystko zależy od ustawodawcy. Komfortowa byłaby sytuacja, gdybyśmy na dzień dzisiejszy znali zasady, na jakich będą przeprowadzone wybory. Z drugiej strony można powiedzieć, że obecnie jest szczególna sytuacja, a szczególna sytuacja wymaga szczególnych unormowań prawnych - podkreślił.

Przewodniczący PKW przyznał, że dla niego optymalnym rozwiązaniem byłoby głosowanie przez internet, jednak wprowadzenie takiego rozwiązania to jego zdaniem nie kwestia miesięcy, tylko lat przygotowań.

Reklama

Skoro uznajemy, że trzeba ograniczyć osobisty kontakt między ludźmi, to w zasadzie pozostaje tylko głosowanie korespondencyjne albo internetowe. Technologicznie musielibyśmy mieć 150 proc. pewności, że nikt nie jest w stanie przejąć informacji, na kogo zagłosował obywatel za pośrednictwem internetu. To jest zasada tajności. To wymaga perfekcyjnych zabezpieczeń. Łatwiejsze wydaje się głosowanie korespondencyjne, ale też muszą być zachowane wszystkie reguły - wskazywał.

To, czy głosowanie korespondencyjne będzie wyłącznym sposobem oddania głosu w wyborach - zaznaczył Marciniak - jest decyzją polityczną i należy do ustawodawcy. "My możemy ewentualnie się zastanawiać, czy jest to możliwe do wykonania" - podkreślił. Na pewno problemy logistyczne będą występowały, ale póki tej ustawy nie ma, trudno przesądzać, jak będzie - dodał.

Szef PKW zwracał uwagę że w ostatnich latach w każdych kolejnych wyborach - także dzięki PKW - frekwencja była coraz wyższa. W normalnych warunkach liczyliśmy, że w wyborach prezydenckich frekwencja będzie jeszcze wyższa. W tych warunkach, sądzę, że niezależnie czy wybory byłyby tradycyjne, czy korespondencyjne, na pewno frekwencja będzie niższa - ocenił Marciniak. Jak dodał, przy wyższej frekwencji silniejsza jest legitymizacji osób, które wygrywają wybory.