Resort zdrowia zgłosił właśnie sprawę do UOKiK i unijnego systemu RAPEX, by o problemie ostrzec inne kraje europejskie. Jakość środków ochrony osobistej w czasie pandemii to bardzo powszechny problem - kwituje rzecznik resortu Wojciech Andrusiewicz.

Reklama

Ministerstwo Zdrowia, znajdujące się w ogniu krytyki w związku z tzw. "aferą maseczkową" opisaną przez Gazetę Wyborczą, przechodzi do kontrofensywy. Resort chciał sprawdzić, czy tylko on naciął się na kupowane w pośpiechu maseczki, które miały pomóc w walce z koronawirusem. Dlatego zlecił przebadanie próbek masek sprowadzonych do kraju przez Komisję Europejską, spółkę KGHM oraz Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

O sprawie wstępnie zdążył już poinformować minister zdrowia Łukasz Szumowski. Dotarliśmy jednak do szczegółowych dokumentów, które wskazują na konkretny typ sprowadzonych do Polski maseczek i dowodzą, że problem z jakością tego typu wyrobów, zwłaszcza tych skupowanych masowo i w szybkim tempie na początku pandemii, jest powszechny. Dowiedzieliśmy się również, że sprawa została zgłoszona do UOKiK i unijnego systemu RAPEX, za pośrednictwem którego państwa członkowskie mogą się wzajemnie ostrzegać przed trefnymi produktami.

Dokumenty, do których dotarliśmy, to tzw. informacje do notyfikacji, w dużej części powstałe w oparciu o badania przeprowadzone na zlecenie resortu przez Centralny Instytut Ochrony Pracy - Państwowy Instytut Badawczy (CIOP).

Pierwszy dokument dotyczy chińskich maseczek MARS-B-2001 typu FFP2 (tak oznacza się klasę ochrony), kupionych przez Ministerstwo Zdrowia od firmy DONGGUANG MARS Medical Products, w celu dalszej dystrybucji przez Agencję Rezerw Materiałowych wśród kadry medycznej. W raporcie czytamy, że te maski „nie zapewniają odpowiedniej ochrony, oczekiwanej od maseczek z klasyfikacją FFP2”. Na produkcie znalazło się też sfałszowane oznaczenie CE (będące deklaracją producenta, że oznakowany wyrób spełnia wymogi unijne).

Kolejna informacja przesłana do systemu notyfikacji RAPEX dotyczy również chińskich maseczek - tym razem KN 95 Protective Face Masks od firmy Guangzhou Kangling Medical Supplies Limited, kupionych przez Komisję Europejską. Werdykt jest jednoznaczny - maseczki te nie spełniają standardów podobnych środków ochrony osobistej typu FFP1, FFP2 i FFP3. CIOP w sprawozdaniu z badań przeprowadzonych 12-13 maja stwierdza, że „zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia z dnia 9 kwietnia 2020 r., wyrób ten nie może być stosowany do ochrony układu oddechowego personelu medycznego przed wirusem SARS-CoV-2”.

Trzecia informacja do notyfikacji dotyczy maseczek typu JY.M9 KN 95 (klasa FFP2) zakupionych - jak wynika z dokumentacji - przez spółkę KGHM Polska Miedź. To ta spółka, wspólnie z Grupą Lotos, w połowie kwietnia ściągnęła do Polski największym samolotem świata Antonowem An-225 setki tysięcy maseczek kombinezonów ochronnych, gogli i kilkadziesiąt respiratorów. Z lektury dokumentu nie wiadomo, jaki jest kraj pochodzenia wyrobu. Wnioski są jednak identyczne jak w poprzednich opisywanych przez nas przypadkach - maseczki nie są w stanie chronić personelu medycznego walczącego z koronawirusem. Przedstawiciele KGHM są zaskoczeni wynikami badania. - Nie mamy informacji dotyczących niedostatecznej jakości masek. Jeżeli poweźmiemy taką wiedzę dotyczącą którejkolwiek z partii masek, będziemy podejmować kroki - odpowiedział nam rzecznik spółki Piotr Chęciński.

Reklama

Ostatni dokument dotyczy maseczek typu KN 95 klasy FFP2, które również nie przeszły testów w CIOP (wykonanych w dniach 8-11 maja). Tu również brakuje informacji o kraju pochodzenia i producencie maseczek, a jako ich dystrybutora wskazuje się firmę ParaMedica Polska. Na tej podstawie nasi rozmówcy wskazują, że chodzi o maseczki sprowadzone przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

W Fundacji prowadzonej przez Jurka Owsiaka słyszymy, że problem jest już znany jej pracownikom. "WOŚP natychmiast wysłała informację do wszystkich dyspozytorów stacji pogotowia ratunkowego, do których były wysyłane pakiety Indywidualnych Pakietów Ochrony Osobistej, że maseczki KN95 mogą spełniać wyłącznie rolę maseczek chirurgicznych. Jednocześnie Fundacja WOŚP zwróciła się do firmy Paramedica Polska, od której zakupiła pakiety i zażądała wyjaśnienia zaistniałej sytuacji" - wynika z oświadczenia przesłanego przez WOŚP naszej redakcji. Fundacja wskazuje też, że problematyczne maseczki mogą być wciąż używane na tej samej zasadzie, co maseczki chirurgiczne.

O komentarz poprosiliśmy też rzecznika Ministerstwa Zdrowia Wojciecha Andrusiewicza. Fakt, że zgłosiliśmy cztery partie produktów do systemu Rapex zakupionych przez cztery różne podmioty od różnych firm świadczy o tym, że jakość środków ochrony osobistej w czasie pandemii to bardzo powszechny problem. Przecież każdy z podmiotów kupujących ten sprzęt kierował się chęcią zabezpieczenia służb medycznych w najlepszy sprzęt. Każdy kupował w jak najlepszej wierze. Niestety okazuje się, że nawet sprzęt od sprawdzonych na rynku producentów nie spełnia norm - stwierdza rzecznik.