W porównaniu z sytuacją sprzed dwóch tygodni liczba nowych przypadków COVID-19 wyraźnie spada: wtedy było ich ponad 27 tys., w czwartek potwierdzono 24 tys. W ostatnich dniach zanotowano za to rekordowe liczby zgonów z powodu koronawirusa (ponad 600 dziennie, także związanych ze schorzeniami współistniejącymi).
Z jednej strony oznacza to, że nie sprawdza się najczarniejszy scenariusz, jaki zakładali eksperci z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Uniwersytetu Warszawskiego (ICM UW). Przewidywał on, że pacjenci z koronawirusem będą dziś zajmować ponad 40 tys. łóżek szpitalnych, z czego ponad 4 tys. na oddziałach intensywnej terapii. I w jednym, i w drugim przypadku chorych jest w placówkach zdrowotnych o połowę mniej.
DGP
Reklama
Z drugiej strony, choć system ochrony zdrowia nie został przeciążony, lekarze, ratownicy i pielęgniarki są na skraju zmęczenia. Liczba nowych przypadków wciąż jest wysoka, a ponieważ wirus jest wszędzie, ponowny szybki wzrost zachorowań trudno wykluczyć. Zanim nadejdzie wiosna lub będzie gotowa szczepionka, na koronawirusa nałoży się grypa (jej szczytu można się spodziewać na przełomie stycznia i lutego). Choć członkowie rządu sugerują, że złagodzenie restrykcji jest możliwe, to na razie trwa jedynie dyskusja.