Co więcej zaprosiłem, byśmy mogli się spotkać i porozmawiać. Ale poza zapewnieniami, do tego spotkania nie doszło. Ostatnie zapewnienie, że będą takie próby nawiązywane było 16 grudnia ub. roku, a mamy już końcówkę lutego i jakoś ks. kardynał nie znajduje czasu, a może i ochoty, żeby się ze mną, ofiarą wykorzystywania seksualnego ks. Jana Wodniaka, którego ks. kardynał znał, spotkać. I myślałem, że będzie dobrze, jeśli spotkamy się w cztery oczy – powiedział Janusz Szymik.
Pytany, co powiedziałby kardynałowi Dziwiszowi, mówił: Dlaczego – jako człowiek sumienia – ks. kardynał nie zajął się moją sprawą, gdy otrzymał ją do rąk własnych w kwietniu 2012 roku? Dlaczego nie nadał biegu tej historii? Dlaczego, jak w przypadku bp. Rakoczego, nic się nie działo? Czy to była wystarczająca przesłanka, żeby uwierzyć biskupowi na słowo? Dlaczego to trwa tyle lat?
Bez kontaktu
Od chwili, kiedy upubliczniłem moją sprawę, żadnego kontaktu ze strony jakiegokolwiek hierarchy nie było. Pozostały tylko zapewnienia, że ks. kardynał się ze mną spotka. Natomiast ani przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, ani prymas Polak, ani żaden inny z biskupów nigdy nie wykonał żadnego telefonu do mnie, żeby zapytać jak się czuję. Nikt nie wyraził jakiejkolwiek empatii w stosunku do mnie. Po prostu głucha cisza zapadła – mówił Szymik.
Zażalenie europosła
Do krakowskiej prokuratury okręgowej wpłynęło na początku lutego zażalenie na odmowę wszczęcia śledztwa w sprawie kard. Stanisława Dziwisza. Złożył je europoseł Łukasz Kohut, który zarzucił duchownemu, że ten uczestniczył w procederze ukrywania nadużyć seksualnych księży wobec nieletnich.
Zawiadomienie złożone przez Kohuta o możliwości popełnienia przestępstw przez kard. Dziwisza wpłynęło do prokuratury 13 listopada ub.r. Polityk odwoływał się do filmu dokumentalnego "Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza", wyemitowanego 9 listopada w TVN24, w którym przedstawiono relacje i rozmowy wskazujące, że kard. Dziwisz uczestniczył w procederze tuszowania nadużyć seksualnych księży wobec nieletnich.