Do zdarzenia doszło w jednym z ostrzeszowskich mieszkań. Kobieta wezwała na pomoc policję informując, że jej 30-letni syn jest bardzo agresywny.

Zasugerowała, że może być pod wpływem środków psychoaktywnych – powiedział Szczepaniak.

Dlatego - jak wyjaśnił - podjęto decyzje o wysłaniu na interwencję dwóch patroli policji, ponieważ mężczyzna był znany miejscowym stróżom prawa z agresywnego zachowania.

Reklama

Policjanci zastali w mieszkaniu pobudzonego, agresywnego mężczyznę. Ponieważ nie reagował na jakiekolwiek wezwania, funkcjonariusze powstrzymali go przy użyciu chwytów obezwładniających i założyli mu kajdanki. Wezwali też zespół pogotowia ratunkowego. Do czasu przyjazdu ratowników z mężczyzną był cały czas kontakt słowny, w trakcie którego był pobudzony – wyjaśnił rzecznik.

Reklama

Przybyli na miejsce ratownicy postanowili podać leki uspokajające.

W trakcie ich aplikowania stracili z mężczyzną kontakt i brak pulsu. Natychmiast rozpoczęli akcję reanimacyjną, która trwała przez 50 minut. Mężczyzna zmarł - powiedział Szczepaniak.

Trwa wyjaśnianie przyczyn tego zdarzenia; sprawą zajęła się prokuratura.