Znana m.in. z walki o prawa lokatorów społeczniczka Agnieszka Wojciechowska van Haukelom, która zawiadomiła organy ścigania o kontrowersyjnej wystawie, jest zbulwersowana zgromadzonymi tam wulgarnymi wizerunkami połączonymi z symbolami religijnymi i narodowymi.

Reklama

W fotografie intymnych miejsc wkomponowano m.in. różaniec, flagę narodową Polski, wizerunki Matki Boskiej, papieża Jana Pawła II, prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego oraz symboli kojarzących się z katastrofą smoleńską.

W piątek prace te zostały oficjalnie zarekwirowane przez policję na polecenie łódzkiej prokuratury.

Wniosek łódzkiej społeczniczki dotyczył obrazy uczuć religijnych i publicznego znieważenia znaku lub symbolu państwowego na wystawie, która prezentowała była w centrum miasta w oddzielnej sali kompleksu Off Piotrkowska podczas Międzynarodowego Festiwalu Fotografii - Fotofestiwalu - w Łodzi

Reklama

Poczułam się obrażona jako kobieta, która ma prawo do poszanowania własnej godności. Poczułam się obrażona jako patriotka, albowiem symbole narodowe i patriotyczne były umieszczone na wulgarnie przedstawionej waginie - argumentowała Wojciechowska van Haukelom i dodała, że poczuła się również obrażona jako katoliczka, bo przedstawiono tam między innymi różaniec i obraz Matki Boskiej.

Przede wszystkim czuje się obrażona jako łodzianka - podkreśliła. Społeczniczka obwinia łódzki urząd miasta i ekipę prezydent Hanny Zdanowskiej z Koalicji Obywatelskiej, ponieważ - jak mówiła Wojciechowska van Haukelom - łódzki samorząd współfinansuje Fotofestiwal.

To jest dno dna. My się, jako podatnicy, nie możemy zgodzić, aby tego typu sytuacje były finansowane z publicznych pieniędzy. I żeby w mieście kobiet, którym zarządza kobieta, nie były respektowane prawa kobiet - dodała Agnieszka Wojciechowska van Haukelom.

Reklama

Urząd miasta w Łodzi nie komentował w piątek sprawy kontrowersyjnej ekspozycji. Dziennikarzy odsyłano do organizatorów Fotofestiwalu, którzy wydali specjalne oświadczenie.

Oświadczenie organizatorów Fotofestiwalu

"Jako organizatorzy Fotofestiwalu jednoznacznie podkreślamy, że Fotofestiwal jest od 20 lat miejscem dialogu i poszanowania drugiego człowieka oraz wszelkich ludzkich światopoglądów" - napisano. "W programie głównym festiwalu mamy również prace, które poruszają wątki duchowości: wystawa Iacopo Pasqui +Anioł+ oraz wielka kolekcja obiektów religijnych Andrzeja Różyckiego" - przypomnieli organizatorzy Fotofestiwalu.

"Wystawa +Archiwum Regresywne+ Marcela Zammenhoffa jest jedną z 30 wystaw w ramach otwartego Programu Miasto – to ta część programu Fotofestiwalu, w której zapraszamy artystów do swobodnej wypowiedzi artystycznej. Artystę do współpracy zaprosił inicjator i kurator tegorocznego programu Profesor Józef Robakowski. Zapraszając twórców, nie ingerujemy w warstwę artystyczną wystaw, nie cenzurujemy ich" - przekazali w oświadczeniu organizatorzy imprezy.

Łodzianin Piotr Wygachiewicz, artysta używający pseudonimu Marcelo Zammenhoff, który wstawił fotografie wagin z symbolami religijnymi i narodowymi tłumaczył, że nie chciał nikogo obrazić, a jedynie nawiązywał w ten sposób do pierwszej polskiej wystawy aktów z 1970 roku.

W piątek po południu w sprawie Fotofestiwalu w Łodzi oświadczenie wydało także Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.

Ministerstwo kultury komentuje

"Ministerstwo nie finansuje i nie patronuje ekspozycji Marcelo Zammenhoffa +Archiwum Regresywne+, która została zaprezentowana w Galerii Off Piotrkowska w Łodzi. Wystawa +Archiwum Regresywne+ nie była przedmiotem ani elementem wniosku złożonego do MKDNiS" - napisano.

"Na żadnym etapie MKDNiS nie było poinformowane przez organizatorów o planowanej wystawie Marcello Zammenhoffa ani o jej treści. Wystawa powstała w ramach otwartego Programu Miasto, który stanowi niezależną część programu Fotofestiwalu i nie jest finansowana z dotacji MKDNiS. Każdy przypadek łamania prawa powinien być przedmiotem działania powołanych do tego organów" - przekazano w oświadczeniu.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania mówił w piątek mediom, że wystawione prace mogą zwierać treści obrażające uczucia religijne. Prokurator przyznał też, że zarekwirowane prace mogą zawierać elementy znieważające symbole narodowe i patriotyczne.

KO: Sztuka może więcej. PiS: To nie sztuka

Przewodniczący łódzkiej Rady Miejskiej, lokalny polityk Koalicji Obywatelskiej Marcin Gołaszewski powiedział w sobotę, że zarekwirowane zdjęcia na kontrowersyjnej wystawie są elementem sztuki współczesnej. Sztuka zawsze może więcej, jest niepokorna. Z buntu wyrastały nowe prądy i tendencje – podkreślił. To sztuka burzy utarte schematy, pyta i podważa to, co dotychczas nienaruszalne. Także literatura i sztuka narusza sferę sacrum" – zaznaczył. "W Konstytucji RP jest zagwarantowana wolność działalności twórczej. Pytanie o cenzurę w tej kwestii jest pytaniem o wolność artysty i o to, czy państwo ma prawo w nią ingerować. Aby ocenić wystawę należałoby ją najpierw obejrzeć. Niestety obrazy zostały +aresztowane+- powiedział polityk KO.

Radny Prawa i Sprawiedliwości Kamil Jeziorski przekonywał, że autor zatrzymanych prac nie jest artystą. Wydaje się, że ten autor, to artystę może widział w telewizji. W tym czymś, co stworzył nie ma żadnego zaangażowania artystycznego. Chodziło tylko o wywołanie skandalu – ocenił.

Wśród setek bardzo dobrych prac na łódzkim Fotofestiwalu, gdzie artyści stworzyli coś niesamowitego, mówimy o jakimś skandaliście, którego należałoby potraktować jak niegdyś Daniel Olbrychski na wystawie w Zachęcie symbolicznie potraktował zdjęcia aktorów w mundurach niemieckich – tłumaczył Jeziorski. Należałoby pójść na łódzką wystawę z szablą i symbolicznie przeciąć te zdjęcia – powiedział. Chociażby z powodu użycia przez autora wizerunku papieża Jana Pawła II. Te zdjęcia to nie jest żadna sztuka – dodał.