Dziś prokuratura postawiła zarzuty dwóm lekarzom prowadzącym opiekę medyczną Izabeli S. Lekarze usłyszeli zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, a jeden z nich również zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Na jutro są zaplanowane czynności prokuratury wobec trzeciego lekarza, który również był zaangażowany w opiekę ciężarnej podczas jej niespełna dobowego pobytu w szpitalu. Od tego momentu śledztwo nie jest już w sprawie, tylko przeciw konkretnym osobom, czyli in personam. Prokuraturę o możliwym popełnieniu przestępstwa powiadomił brat Izabeli S.
Przypomnijmy: we wrześniu ubiegłego roku w szpitalu w Pszczynie zmarła 30-letnia pani Izabela, która trafiła tam z tzw. bezwodziem. Rodzina i reprezentująca ją radczyni prawna stoją na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z przerwaniem ciąży, co bezpośrednio przyczyniło się do śmierci kobiety. Ona sama, już będąc na oddziale, wysyłała do swojej mamy smsy, które świadczyły o tym, że wie w jak ciężkim stanie się znajduje i że lekarze zwlekają. Pisała m.in.: „Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić”, „Trzeba czekać, aż serce przestanie bić”.
Wyniki sekcji zwłok
Prowadząca działania prokuratura informowała w kolejnych tygodniach DGP, że wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują z dużym prawdopodobieństwem, jako przyczynę śmierci pacjentki, na wstrząs septyczny po obumarciu płodu oraz zakażenie po przedwczesnym odejściu wód płodowych, jako przyczynę obumarcia płodu. Trwały przesłuchania lekarzy i położnych.
Teraz podstawą zarzutów były zaniechania w obszarze odpowiedniego monitorowania stanu zdrowia pacjentki, ale także czasu i sposobu podejmowania decyzji medycznych, które ostatecznie doprowadziły do śmierci kobiety. - Prokuratura uznała, że brak indukcji poronienia na przestrzeni czasu, od momentu przyjęcia pacjentki do szpitala, był postępowaniem nieprawidłowym, co stało się przedmiotem zarzutu. Z tego stwierdzenia płynie jednoznaczny wniosek, że życie matki powinno było być postawione na pierwszym miejscu - mówi mec. Jolanta Budzowska, która reprezentuje rodzinę zmarłej. I dodaje, że choć prokuratura nie odnosiła się do ewentualnego wpływu wyroku TK zakazującego aborcji z powodu wad płodu na decyzję lekarzy, bo nie bada motywów działania podejrzanych, to rodzi się pytanie, dlaczego lekarze – mimo wskazań - wstrzymali się z indukcją porodu narażając życie pacjentki.
Tego pytania prokuratura nie zadaje, ale irracjonalne, sprzeczne z wiedzą medyczną decyzje lekarzy mogą sugerować, że obawa przed karą za nielegalną aborcję mogła mieć znaczenie. Więcej na ten temat nie mogę powiedzieć z uwagi na dobro i tajemnicę śledztwa - dodaje Budzowska.
Trzy scenariusze
Co dalej? Jutro prokuratura wyda prawdopodobnie postanowienie wobec trzeciego lekarza.
Następnie możliwe są trzy możliwe scenariusze. Oskarżeni mają prawo korzystać ze swojego prawa do obrony i np. kwestionować opinię biegłych czy zgłosić inne wnioski dowodowe, które spowodują, że prokuratura zmieni zdanie. Podejrzani mogą też rozważać złożenie wniosku o warunkowe umorzenie postępowania lub dobrowolnie poddać się karze. Ale najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że prokuratura skieruje akt oskarżenia do sądu.
Co grozi lekarzom? Najwyższa kara to 5 lat pozbawienia wolności. Osobiście nigdy się nie spotkałam z sytuacją, w której na lekarza w związku z błędem medycznym nałożona byłaby kara bezwzględnego pozbawienia wolności - mówi mec. Budzowska. I dodaje, że z perspektywy pokrzywdzonych nawet taki scenariusz, że sprawa miałaby się skończyć przed skierowaniem jej do sądu, ale w którym lekarze przyznaliby się do winy i skłoniłoby to ich do refleksji, mógłby być przez nich zaakceptowany.