Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uznał aktywistkę Aborcyjnego Dream Teamu Justynę Wydrzyńską za winną pomocy przy przerwaniu ciąży poprzez dostarczenie tabletek poronnych. Sąd wymierzył jej karę ośmiu miesięcy ograniczenia wolności polegającego na wykonywaniu nieodpłatnej pracy na cele społeczne - w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Wyrok ten wydała we wtorek, 14 marca, sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz. Jeszcze tego samego dnia - podał jako pierwszy tygodnik "Polityka" - sędzia ta otrzymała od ministra sprawiedliwości awans do sądu apelacyjnego.
O tę koincydencję czasową pytany był w czwartek minister Zbigniew Ziobro. Szef MS przedstawił maila, z którego - jak mówił - wynika, że decyzja o delegacji sędzi do sądu apelacyjnego zapadła przed ogłoszeniem wyroku. - Ta decyzja zapadła kilka dni wcześniej, ponieważ decyzja o delegacji sędziego do sądu apelacyjnego jest poprzedzona analizą obciążania danego sądu i sędziów w sądzie - podkreślił Ziobro.
Dane, analiza i decyzja
Jak wyjaśnił, w wyniku takiej analizy wiceminister sprawiedliwości otrzymuje dane i w oparciu o nie podejmuje decyzje. - Taka decyzja zapadła i pani minister zadekretowała decyzję pozytywną, i poleciła przygotować projekt decyzji. Było to kilka dni przed tą rozprawą. Następnie sprawa trafiła do pani minister i 14 marca o godz. 10.56 została już wysłana mailem do sekretariatu prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie i sądu okręgowego - dodał.
Według Ziobry dowodzi to, że decyzja o awansie sędzi została podjęta zanim zapadł wyrok. - A więc wyrok mógł zapaść zarówno w kierunku korzystnym dla oskarżonej, mógł to być wyrok uniewinniający i mógł być skazujący - zaznaczył minister sprawiedliwości.
Decyzja o awansie została zakomunikowana prezesowi sądu apelacyjnego i prezesowi sądu okręgowego na kilka godzin zanim zapadło rozstrzygnięcie. Wyklucza to więc scenariusz, który zarzuca opozycja, że była to jakakolwiek nagroda. Nie była to nagroda, tylko był to wynik wniosku procedowanego w MS już do jakiegoś czasu - podkreślił Ziobro.
Mateusz Mikowski